Jarosław Krysiewicz: Mecz ze Stelmetem odbija się czkawką

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Polfarmex Kutno przegrał z Asseco Gdynia po bardzo wyrównanym pojedynku 67:73. Dla podopiecznych Jarosława Krysiewicza była to druga porażka z rzędu. - Brakuje nam rytmu meczowego - mówi opiekun kutnian.

Polfarmex Kutno po klęsce z AZS-em Koszalin (57:81) doznał kolejnej porażki w PLK. Tym razem podopieczni Jarosława Krysiewicza przegrali na wyjeździe z Asseco Gdynia 67:73.

Po zakończeniu spotkania opiekun kutnian znów podkreślił, że jego ekipie brakuje rytmu meczowego. Jest to efekt walkowera, który miał miejsce w II kolejce. Wobec problemów Stelmetu BC Zielona Góra - pojedynek ostatecznie się nie odbył, a wynik zweryfikowano na 20:0 dla Polfarmeksu.

- Nieszczęsny mecz ze Stelmetem BC, który wygraliśmy, cały czas odbija się nam czkawką. Brakuje nam rytmu meczowego. To było doskonale widać w tym spotkaniu. Były momenty, w których funkcjonowaliśmy naprawdę przyzwoicie, ale nie trwały one długo. Później znów mieliśmy problemy z równą grą. Niestety ten dwutygodniowy okres bez rozegranego spotkania mocno krzyżuje nam plany. Nie chcę jednak tego brać za wymówkę - mówił Krysiewicz.

Jego zespół fatalnie rozpoczął spotkanie. Po dziesięciu minutach goście przegrywali już 13:22, ale jeszcze w drugiej kwarcie zdołali odrobić straty i wyjść na prowadzenie.

ZOBACZ WIDEO Skromne zwycięstwo Stade Rennes nad Metz, Grosicki w podstawowym składzie. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]

Kutnianie grali jednak falami, przeplatali dobre momenty ze słabymi. To było widoczne zwłaszcza w końcówce meczu, w której gościom zabrakło opanowania i zimnej głowy. Rzuty oddawane z nieprzygotowanych pozycji zaważyły o wyniku.

- Mogliśmy nieco inaczej rozwiązać sytuacje w kluczowych momentach. Niektóre rzuty były niepotrzebne, ale koszykówka jest grą błędów. Tym się charakteryzuje - zauważył Krysiewicz.

Gościom na nic się zdał dobry występ Sebastiana Kowalczyka, który zdobył 12 punktów. Dla rozgrywającego Polfarmeksu była to sentymentalna podróż do Gdyni - przez trzy lata reprezentował barwy Asseco. Teraz stanął po drugiej stronie barykady.

- Początek spotkania był decydujący. Przegraliśmy tę część meczu 13:22 i musieliśmy gonić rywali. W drugiej połowie nasza gra wyglądała całkiem nieźle, wyszliśmy nawet na prowadzenie, ale w końcówce popełniliśmy kilka głupich decyzji, które zaważyły o losach meczu. Mój występ? Nie ma znaczenia, bo przegraliśmy - przyznał Kowalczyk.

Źródło artykułu: