NBA: Kevin Durant nie miał litości dla Thunder

Getty Images / Ezra Shaw / Na zdjęciu: Kevin Durant i Stephen Curry
Getty Images / Ezra Shaw / Na zdjęciu: Kevin Durant i Stephen Curry

Kevin Durant nie miał litości dla swojego poprzedniego klubu, w którym spędził wiele lat. 28-letni zawodnik rozstrzelał Oklahoma City Thunder, które wysoko przegrało z byłym mistrzem NBA Golden State Warriors.

Podopieczni Steve'a Kerra na inaugurację rozgrywek zaliczyli falstart, ale od tamtej pory idą jak burza. Wojownicy wygrali cztery kolejne spotkania, a ostatnie dwa w fantastycznym stylu. Wcześniej pokonali różnicą 23 punktów Portland Trail Blazers, teraz zaś uporali się z Oklahoma City Thunder.

[tag=19026]

Russell Westbrook[/tag] mógł się dwoić i troić, notować znakomite statystyki, a Victor Oladipo trafiać na wysokiej skuteczności, ale to i tak nie miało żadnego znaczenia. Grzmot już w drugiej kwarcie stracił kontakt z wicemistrzem NBA, który w świetnym stylu odskoczył i pewnie pomknął po zwycięstwo.

Dla swojego poprzedniego klubu litości nie miał Kevin Durant. Doświadczony koszykarz zagrał po prostu fenomenalnie. Wykorzystał słabości rywala i zakończył starcie z imponującym dorobkiem 39 punktów, 7 zbiórek oraz asystą i blokiem na koncie. To był jak dotąd jego najlepszy występ w tym sezonie.

Wciąż niepokonani są koszykarze Cleveland Cavaliers. Obrońcy tytułu nie mieli wcale aż takiej łatwej przeprawy. Wprawdzie w pierwszej połowie LeBron James zdominowali Boston Celtics, ale przyjezdni w ostatniej odsłonie wzięli się w garść i trochę postraszyli Kawalerzystów. Wspomniany wcześniej LBJ był najlepszym strzelcem zespołu, notując double-double w postaci 30 punktów i aż 12 asyst.

ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Był Prijo, było party!

Sporo emocji było w Minnesocie. Timberwolves po koszmarnej trzeciej kwarcie, w czwartej odzyskali siły, poprawili skuteczność i ruszyli w pościg za Denver Nuggets. Gospodarze byli już naprawdę blisko odrobienia strat, ale ostatecznie nie zdołali dopaść rywala, którego do wygranej poprowadzili Danilo Gallinari i Tyson Chandler, którzy zdobyli po 19 punktów. Na nic zdał się zatem znakomity występ Karla-Anthony'ego Townsa, autora 32 "oczek" oraz 14 zbiórek. Dla Leśnych Wilków była to już trzecia porażka, a Nuggets zanotowali drugą wygraną.

Orlando Magic - Sacramento Kings 102:94 (23:29, 33:21, 28:28, 18:16)
(Fournier 29, Ibaka 17, Green 15, Gordon 13 - Cousins 33, Gay 16, Casspi 12, Lawson 11, McLemore 11)

Cleveland Cavaliers - Boston Celtics 128:122 (36:25, 32:26, 32:32, 28:39)
(James 30, Love 26, Irving 23, Shumpert 15, Thompson 15, Frye 11 - Thomas 30, Bradley 26, Brown 19, Smart 14, Zeller 11)

Milwaukee Bucks - Indiana Pacers 125:107 (29:30, 34:27, 27:22, 35:28)
(Antetokounmpo 27, Parker 27, Monroe 16, Snell 14, Brogdon 12 - George 23, Miles 19, Teague 16, Turner 15)

Minnesota Timberwolves - Denver Nuggets 99:102 (37:25, 24:30, 14:33, 24:14)
(Towns 32, Wiggins 25, LaVine 14, Bjelica 14 - Gallinari 19, Chandler 19, Nurkić 18, Nelson 14, Mudiay 12)

Golden State Warriors - Oklahoma City Thunder 122:96 (31:32, 37:11, 30:27, 24:26)
(Durant 39, Curry 21, Thompson 18 - Oladipo 21, Westbrook 20, Sabonis 13, Adams 11)

Komentarze (2)
avatar
Albert Jotkowski
5.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Identyczny tekst widziałem na stronie Sportano. Kopiuj - wklej. Czy w Sportowych Faktach nikt nie potrafi napisać własnego tekstu? 
avatar
GeDo
4.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Pięknie jeszcze tylko niepokonane do tej pory Clevland( które nie grało jeszcze z zadną z najlepszych 3 druzyn poza nimi)zostało do pokonania i oprócz San Antoniao Spurs,GSW nie ma sie czego Czytaj całość