Nieudany mecz Dardana Berishy. "Zbyt emocjonalnie podszedł do tego meczu"

PAP / Tytus Żmijewski
PAP / Tytus Żmijewski

Dardan Berisha zdobył co prawda 12 punktów w meczu Polfarmexu Kutno z Anwilem Włocławek, ale jego zespół przegrał to spotkanie 78:69. Dla byłego reprezentanta Polski był to powrót do Włocławka po czterech latach przerwy.

Przypomnijmy, że Dardan Berisha grał w Anwilu Włocławek w latach 2010-2012, ostatecznie w barwach włocławskiego zespołu wystąpił ponad pięćdziesiąt razy. Piątkowy mecz był zatem dla Berishy powrotem do Hali Mistrzów po czteroletniej przerwie. Ostatnimi meczami byłego reprezentanta Polski we włocławskiej hali były spotkania w ramach Kasztelan Basketball Cup, reprezentował on wtedy barwy Asseco Gdyni, co nie podobało się włocławskim fanom i wielokrotnie dawali temu wyraz.

W piątek były zawodnik Anwilu również nie spotkał się z ciepłym przyjęciem ze strony kibiców, już podczas prezentacji zespołu Berisha otrzymał sporą dawkę gwizdów, a każde jego kolejne nieudane zagranie było na trybunach fetowane. Pierwsze trzy kwarty w wykonaniu strzelca Polfarmexu były słabe, często był odcinany od podań i podwajany już przy środkowej linii boiska, a jedyny punkt udało mu się zdobyć z linii rzutów wolnych.

- Mieliśmy problemy w tym meczu i to nie ulega żadnej wątpliwości. Dardan Berisha zbyt emocjonalnie podszedł do tego pojedynku i przez pierwszą część meczu nic mu nie wychodziło. Jego punktów nam brakowało - powiedział po meczu trener Polfarmexu, Jarosław Krysiewicz.

Swoją najlepszą grę Berisha pokazał w czwartej kwarcie, w krótkim odstępie czasowym zdobył 11 punktów i pozwolił na zniwelowanie strat do Anwilu Włocławek. To właśnie jego trafienia sprawiły, że końcówka meczu w Hali Mistrzów była bardzo emocjonująca. W ostatnich minutach dużo zimnej krwi zachował jednak Michał Chyliński, który nie mylił się z linii rzutów wolnych i dał swojej drużynie zwycięstwo.

Ostatecznie Berisha zakończył mecz z dorobkiem 12 punktów (4/11 z gry), 2 asyst i 3 strat.

ZOBACZ WIDEO Trener Kowalkiewicz: nikt się tego nie spodziewał

Komentarze (0)