WP SportoweFakty: Mecz PGE Turowa Zgorzelec z Energą Czarnymi Słupsk był prawdziwym hitem 6. kolejki PLK. Czy spodziewaliście się, że druga połowa będzie aż tak bardzo zacięta?
Michał Michalak: W pewnym momencie czwartej kwarty mieliśmy osiem punktów przewagi, ale straciliśmy to i mecz do końca był wyrównany, toczył się punkt za punkt, kosz za kosz. Myślę, że kibicom mogło się to podobać. Mecz stał na wysokim poziomie. Zarówno w obronie, jak i w ataku graliśmy dobrze. O zwycięstwie zadecydowały detale, a tak naprawdę dwie ostatnie akcje w których zdobyliśmy punkty i obroniliśmy atak Czarnych.
O ile udało wam się wyłączyć z gry zawodników obwodowych gości, o tyle podkoszowi, a w szczególnie David Kravish i Justin Jackson, robili w pewnym momencie co chcieli.
- Coś za coś. Żeby zatrzymać Jerela Blassingame’a, który przed tą kolejką był najlepszym strzelcem ligi, trzeba było coś poświęcić. Na początku wysocy gości zdobywali dużo łatwych punktów. Być może za bardzo się skupiliśmy na nim i przez to otworzyliśmy innych zawodników. W tym meczu Blassingame miał trudne zadanie, złapał szybko faule i nie grał przez dłuższą część spotkania. Wiadomo, że to on zazwyczaj napędza drużynę ze Słupska przez większą część meczu, a tu musieli radzić sobie bez niego. Po części zrealizowaliśmy więc nasz plan, który zakładał utrudnienie mu życia w tym spotkaniu, co zaowocowało zwycięstwem. W pierwszej połowie Czarni nie grali swojej koszykówki przez co ciężej było im powrócić do akcji pick and roll i takich, gdzie strzelcy czekają na rzut.
[b]
W jednej z akcji Jerel Blassingame z premedytacją uderzył w brzuch Mateusza Kostrzewskiego, ale to zdarzenie nie zostało zauważone. Czy Amerykanin powinien zostać teraz srogo ukarany?[/b]
- To już leży w gestii interpretacji sędziowskiej. My się tym nie zajmujemy. Są emocje i w ferworze walki robi się różne rzeczy więc pewnie sędzia dyscyplinarny oceni to, czy nadaje się to na karę finansową, dyskwalifikację lub jakieś inne konsekwencje.
Po fatalnym meczu w Krośnie nie wiadomo jednak było, czego spodziewać się po waszej drużynie. Czy w takim wypadku tamto spotkanie było tylko i wyłącznie wypadkiem przy pracy?
- Mecz w Krośnie był dla nas dużym niewypałem. W pierwszej kwarcie wydawało się, że kontrolujemy sytuację, a w drugiej i trzeciej odsłonie Miasto Szkła nas praktycznie zmiażdżyło. W tamtym spotkaniu zagraliśmy po prostu źle i wynik był, jaki był. Nasi rywale trafili dużo trudnych rzutów, a nasza obrona nie do końca funkcjonowała. Myślę, że charakter i siłę drużyny poznaje się po tym, jak po takich porażkach odpowiada w następnym meczu i czy potrafi wyjść na parkiet, walczyć i grać swoją koszykówkę. W spotkaniu z Czarnymi od samego początku pokazaliśmy, że to co było tydzień temu jest nieistotne. Będziemy walczyć, tak jak robiliśmy to w meczach na początku rozgrywek, kiedy znacząco wygrywaliśmy. Właśnie taką koszykówką PGE Turów będzie się charakteryzował w tym sezonie.
Mantas Cesnauskis powiedział do jego z sędziów w trakcie spotkania "świeci słońce, jak rzucać?". Czy panu nie przeszkadzały promienie słońce, które przedzierały się na parkiet zza okien PGE Turów Areny?
- To fakt. Akurat my graliśmy w drugiej połowie na ten kosz na który świeciło słońce i faktycznie był to pewien problem. Jak przez ostatnie dni było zimno i ciemno, to akurat w dzień meczu wyszło słońce, które mogło trochę utrudniać grę. Najwidoczniej nam nie utrudniło jednak na tyle, bo w trzeciej i czwartej kwarcie trafialiśmy tam trójki. Może trzeba po prostu dobrze rzucać do kosza, żeby trafiać.
[b]Rozmawiał Bartosz Seń
[/b]
ZOBACZ WIDEO Polska - Słowenia 1:1 (skrót) (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Akurat w drugiej połowie słonce nie świeciło już na ten kosz tylko na połowę boiska
więc nie mogło to przeszkadzać Czytaj całość