Rosa miała olbrzymie problemy z King Szczecin. "Pięciu zawodników groziło rzutem z dystansu"

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Wojciech Kamiński
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Wojciech Kamiński

W sobotnim meczu PLK Rosa Radom miała duże problemy z King Szczecin. Ostatecznie wygrała 82:79. - Nowakowski i Brown, a jeśli dodamy pozostałych, to pięciu zawodników przebywających na parkiecie, groziło rzutem z dystansu - mówi Wojciech Kamiński.

W sobotę Rosa pokonała King Szczecin 82:79 w meczu szóstej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki. I choć wicemistrzowie Polski zagrali bardzo zespołowo - aż pięciu ich graczy rzuciło ponad 10 punktów - to nie było im łatwo pod koszem. Darnell Jackson i Kim Adams dzielnie radzili sobie z wysokimi zawodnikami przyjezdnej drużyny.

Podstawowy środkowy gospodarzy przez blisko 24 minuty spędzone na parkiecie zdobył 13 "oczek" (skuteczność 5/5 z gry). Ponadto miał trzy zbiórki i trzy asysty. Jego zmiennik spędził na parkiecie hali MOSiR prawie 18 minut. W tym czasie zanotował cztery punkty i sześciokrotnie zgarnął piłkę z tablic.

Dla porównania - Taylor Brown uzyskał double-double (14 "oczek" i 10 zbiórek), zaś Michał Nowakowski - 13 punktów i siedem zbiórek. Od dłuższego czasu zdecydowanie poniżej oczekiwań spisują się natomiast Robert Witka i Łukasz Bonarek, którzy zakończyli sobotni mecz z zerowymi zdobyczami. Choć pierwszy z wymienionych jest już koszykarzem bardzo doświadczonym i otrzymuje mniej minut niż w zeszłym sezonie, o tyle od drugiego oczekiwano znacznie więcej. Pomimo iż wybiega w pierwszej "piątce", szybko siada na ławce i przeważnie na placu gry już się nie pojawia.

- To nie jest duży problem. Szukamy dłuższej rotacji. Wypadł nam Jeszke, który był łącznikiem między pozycjami trzy a cztery na takie bardziej mobilne "czwórki", jak Nowakowski czy Brown - zaznaczył Wojciech Kamiński, zapytany na konferencji prasowej o pozycje podkoszowe. - A jeśli oni dwaj byli na parkiecie, to Jacksonowi trudno było w takiej sytuacji bronić, szczególnie że obaj, a jeśli dodamy pozostałych, to w sumie pięciu zawodników, groziło rzutem z dystansu - dodał.

- Mamy taki skład, jaki mamy. Cieszymy się z tego, jaki on jest. Nie jesteśmy Cleveland Cavaliers czy Golden State Warriors, ale mamy swój pomysł. Raz nam wychodzi to lepiej, raz gorzej. Nie chcemy robić zmian, choć problem na "jedynce" jest. Łatamy dziurę po Szymkiewiczu, a polityka klubu jest taka, że jesteśmy stabilnym klubem i nie robimy zmian - podkreślił trener Rosy.

ZOBACZ WIDEO Kapustka: Drzemie we mnie ogromny głód pilki (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)