[tag=51316]
Gary Bell[/tag] był jednym z najlepszych zawodników sobotniego meczu z King Szczecin w ramach szóstej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki. Przez ponad 34 minuty spędzone na parkiecie hali MOSiR uzyskał dla Rosy double-double: 15 punktów i 11 zbiórek. Zanotował skuteczność 6/15 z gry.
Jego drużyna pokonała rywali 82:79, odnosząc czwarte zwycięstwo w rozgrywkach. Spotkanie było bardzo wyrównane, a o jego losach zadecydowały ostatnie minuty. Trzeba przyznać, że gospodarze mieli również trochę szczęścia, gdyż w kluczowych fragmentach goście spudłowali kilka ważnych rzutów, a Taylor Brown nie trafił w ostatniej sekundzie z dystansu, przez co nie doprowadził do dogrywki.
- To był bardzo trudny, ale na szczęście wygrany dla nas mecz. Po raz kolejny wytrzymaliśmy końcówkę w wyrównanym spotkaniu. Mam nadzieję, że równie dobrze, albo i lepiej będziemy spisywać się w kolejnych pojedynkach - podkreślił Gary Bell po ostatniej syrenie. W poprzedni wtorek wicemistrzowie Polski pokonali po dogrywce Muratbey Usak Sportif 83:77 w Basketball Champions League.
Po sobotniej konfrontacji radomski zespół awansował o trzy pozycje w tabeli i zajmuje obecnie ósme miejsce wśród wszystkich drużyn ekstraklasy. - Musimy dalej robić swoje, nie oglądać się na inne zespoły i ich wyniki, ale skupiać się tylko na swojej grze - zaznaczył Amerykanin.
Już w środowy wieczór Rosa rozegra kolejny mecz w ramach Ligi Mistrzów. Na wyjeździe zmierzy się z najsłabszym w grupie C Openjobmetis Varese. - Liczy się tylko wygrana - zapowiedział 24-latek.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Przez wybuch nic nie słyszałem, oczy też ucierpiały