Komisja Odwoławcza Polskiego Związku Koszykówki oddaliła wniosek PGE Turowa Zgorzelec i tym samym podtrzymała decyzję Sędziego Dyscyplinarnego PLK o ukaraniu zawodnika tego zespołu, Mateusza Kostrzewskiego, karą finansową w wysokości 1500 zł oraz dyskwalifikacją dotyczącą pojedynku z Polfarmexem Kutno.
- Dla mnie to dość kontrowersyjna i nieoczekiwana decyzja. Mieliśmy nadzieję, że Komisja Odwoławcza PZKosz przychyli się do naszego wniosku. Tymczasem w Kutnie będziemy musieli zagrać bez Mateusza, który jest ważnym elementem drużyny. Z drugiej strony być może ta decyzja podziała na pozostałych zawodników mobilizująco - komentuje Jerzy Stachyra, prezes PGE Turowa Zgorzelec.
Kara została nałożona na zawodnika klubu z przygranicznego miasta w związku z niesportowym zachowaniem związanym z naruszeniem nietykalności cielesnej Jerela Blassingame'a , rozgrywającego Energi Czarni Słupsk. Mateusz Kostrzewski odepchnął Amerykanina po tym, gdy ten w sposób nieuzasadniony i celowy uderzył go w brzuch.
- W mojej ocenie działanie Mateusza było instynktowne. Bezwiednie odepchnął Jerela Blassingame’a i była to reakcja na zasadzie odruchu warunkowego. Wobec tego dziwi mnie to, że kary dla obu zawodników są praktycznie równorzędne - kontynuuje sternik zgorzeleckiego klubu.
ZOBACZ WIDEO 9 rocznica pierwszego awansu Polski na Euro
Blassingame, który był prowokatorem i sprawą całej sytuacji, również nie zagra w najbliższym meczu swojego zespołu, a ponadto zapłaci 2000 zł kary. Dla włodarzy PGE Turowa tak porównywalne zestawienie kar od samego początku było niedopuszczalne. Dodatkowo warto podkreślić, że sędziowie hitu 6. kolejki PLK w trakcie którego doszło do całego zdarzenia, nie zauważyli zachowania Jerela Blassingame'a, a Mateusza Kostrzewskiego ukarali przewinieniem niesportowym.
- Wnioskowaliśmy o oddalenie decyzji Sędziego Dyscyplinarnego PLK uzasadniając to w ten sposób, że Kostek (Mateusz Kostrzewski - przyp. red) nie był stroną atakującą, a jego działanie było odruchowe i podjęte w obronie własnej. Komisja Odwoławcza nie podzieliła jednak naszych argumentów. Moim zdaniem Mateusz Kostrzewski nie zasłużył na taką karę, ponieważ obydwaj zawodnicy nie uczestniczyli w tym zdarzeniu w równym stopniu - dodaje na zakończenie prezes Jerzy Stachyra.