Stelmet BC pod wodzą Artura Gronka rozegrał w tym sezonie trzynaście meczów (nie liczymy spotkania w Kutnie, które zostało uznane jako walkower). Mistrzowie Polski wygrali siedem pojedynków - pięć w PLK i dwa w Basketball Champions League. Bilans 7:6 nie jest powodem do satysfakcji.
Z tego doskonale zdaje sobie sprawę młody szkoleniowiec Stelmetu, który debiutuje w tej roli. Wcześniej był asystentem różnych trenerów, m.in. Mladena Starcevicia, Davida Dedka, Mihailo Uvalina czy Saso Filipovskiego. Od tego ostatniego nauczył się najwięcej.
- Wiem, że w Stelmecie BC nie ma miejsca na porażki. Oczekuje się zwycięstw. Ja to całkowicie rozumiem. Uważam, że zespół jest dobrze skonstruowany, który ma spory potencjał. To wszystko niedługo zapali - przekonuje Artur Gronek.
Po ostatniej porażce w Słupsku udało się nam dłużej porozmawiać z Januszem Jasińskim. Właściciel klubu mówił o słabej postawie wysokich, transferze Vladimira Dragicevicia, ale także o osobie 31-letniego szkoleniowca. Zapytaliśmy go wprost: czy pozycja trenera jest bezpieczna? Jasiński odpowiadając na pytanie przypomniał dość zabawną historię z przeszłości.
ZOBACZ WIDEO Przerwana kariera Cezarego Wilka. "Złość miesza się ze smutkiem"
- Przeczytałem kiedyś w Internecie, że kibice chcieli mnie zwolnić, odwołać ze stanowiska. Pomyślałem sobie wtedy, że doszliśmy do poziomu abstrakcji. Prawda jest taka, że nikt nie jest bezpieczny. Z jednej strony wiemy, że mamy wspólnie do wykonania pewien plan, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że kibice są niecierpliwi. My też mamy dużo cierpliwości, ale pewnej granicy nie możemy przekroczyć - odpowiedział Jasiński.
Ostatnie jego słowa brzmią jak wrzucenie kamyczka do ogrodu 31-letniego szkoleniowca. Czy faktycznie tak jest?
- Nie, po prostu chcę powiedzieć, że nikt nie może czuć się bezpiecznie. Ciepełko i spokój to jest coś, co koszykówkę zabija. Kiedyś powiedziałem, że jak te dwa elementy występują, to w mojej drużynie nie ma wyników sportowych - dorzucił właściciel Stelmetu BC Zielona Góra.
Po porażce w Słupsku znów pojawiły się komentarze, że Stelmet BC powinien poszukać innego trenera, który zastąpiłby 31-letniego szkoleniowca. Takich ruchów jednak na razie nie będzie, choć władze klubu oczekują znacznie lepszej gry zespołu.
- Wiem, że kibice często wracają do Filipovskiego, ale jego już nie ma. On swoją pozycję buduje w Turcji. Zapomnijmy o nim. Teraz nastał czas Artura Gronka. My wiemy, że on dopiero zaczyna, dlatego mamy do niego dużo więcej cierpliwości. Artur zbiera swoje pierwsze szlify i rozumiemy to, że pewne mecze przegramy, bo on nabiera doświadczenia. Konkludując: trener Gronek ma u mnie duży kredyt zaufania. Ma spore wsparcie ze strony władz klubu, ale i zawodników - podkreślił Jasiński, dementując tym samym wszystkie plotki o jego zwolnieniu.