Rosa nie miała szans z Asvelem. "Robili to, co chcieli"

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Wojciech Kamiński
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Wojciech Kamiński

Rosa Radom odniosła trzecią porażkę w Basketball Champions League, ulegając na własnym parkiecie Asvelowi Lyon 63:83. - Zaczęliśmy zbyt miękko - przyznaje Wojciech Kamiński.

Jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek Basketball Champions League Wojciech Kamiński mówił, że najbardziej atrakcyjnym dla niego grupowym rywalem jest Asvel Lyon. We wtorkowy wieczór mistrz Francji potwierdził tę opinię, dyktując warunki w hali MOSiR. Od początku kontrolował przebieg wydarzeń.

- Myślę, że była to dla nas duża, dobra lekcja basketu. Asvel zagrał bardzo dobre zawody, robił na boisku to, co chciał. Pokazał, że na chwilę obecną jest zdecydowanie silniejszą drużyną od nas - przyznał trener Rosy Radom.

Po pierwszej kwarcie przyjezdni prowadzili 28:21. Później systematycznie powiększali przewagę, która w pewnym momencie przekroczyła trzydzieści punktów. W czwartej części gospodarze odrobili jednak część strat i z twarzą zakończyli pojedynek szóstej kolejki Ligi Mistrzów.

- Wiemy, że jeżeli nie będziemy grać twardo, na sto procent możliwości, to nie pokonamy u siebie tak silnych zespołów. Zaczęliśmy zbyt miękko. Później było nam dużo trudniej, ponieważ przeciwnik się rozkręcił, był w grze, kończył akcje lay-upami i wsadami - podkreślił Kamiński.

- Bardzo trudno jest zatrzymać tak świetnych koszykarzy. Oni po prostu grali, a nam ciężko było zorganizować cokolwiek po obu stronach parkietu - nie ukrywał szkoleniowiec ekipy, która zajmuje obecnie piąte miejsce w grupie C z bilansem 3-3.

ZOBACZ WIDEO Niesamowity mecz Legii Warszawa w Dortmundzie

Komentarze (0)