Krakowianie przystępowali do rozgrywek zaplecza ekstraklasy skazywani na porażki. Szybko jednak udowodnili, że potrafią sobie radzić i zagrażać silniejszym od siebie. Trener Wojciech Bychawski co prawda dysponuje praktycznie niezmienionym składem w porównaniu z sezonem drugoligowym, lecz zespół coraz lepiej wykorzystuje własne atuty, udowadniając, że posiada nieprzeciętne umiejętności.
Inne stwierdzenie po spotkaniu z poznańskim klubem nie wchodzi w grę. Cała rywalizacja toczyła się pod dyktando ostrych starć i zmieniającego się prowadzenia. Początkowo przeważali goście, niemniej wtedy doskonale zareagował rezerwowy Jakub Krawczyk. Tuż po wejściu na boisko przeprowadził kilka bardzo efektownych akcji zakończonych punktami swoimi lub kolegów. Zwłaszcza podania błyskotliwego rozgrywającego wzbudziły aplauz publiczności. W ten sposób ulubieńcy publiczności wyrównali, by praktycznie do finiszu toczyć walkę o każdą piłkę. - Jesteśmy drużyną młodą, walczącą o najmniejszy fragment boiska i tak naprawdę wciąż uczymy się. A scenariusz meczów wynika właśnie z tego, że nigdy nie odpuszczamy. To jest nasz styl - podkreśla Krawczyk.
Biofarm Basket Poznań posiadał dwóch doświadczonych zawodników, Tomasza Smorawińskiego i Adama Metelskiego . Obaj wiedli prym jeśli chodzi o gości. Ten pierwszy odpowiadał za kreowanie akcji, drugi toczył mordercze boje z Bartłomiejem Podworskim . Podkoszowy AGH zasługuje na osobne uznanie. Tak inteligentnie wykorzystywał agresywne zachowania przeciwnika, że wymuszał faule niesportowe, stwarzając drużynie liczne szanse powiększenia wyniku. Nawet ograny w lidze Metelski dał się sprowokować.
Niemniej należy podkreślić, że wielkopolski team w czwartej kwarcie znalazł się bardzo blisko triumfu. Prowadził różnicą siedmiu punktów, a na tablicy pozostawało jedynie dwie i pół minuty. Wtedy miejscowi odważnie ruszyli odrabiać straty. Najważniejszy rzut oddał Rafał Zgłobicki, dobijając niecelną "trójkę" Krawczyka równo z syreną. Dzięki temu doprowadzono do dogrywki.
ZOBACZ WIDEO: Szczere słowa Wojciecha Fortuny: nie uniosłem ciężaru popularności
W dodatkowej partii późniejszy triumfator poradził sobie znakomicie. - Powoli prezentujemy się coraz lepiej. Mecz po meczu. Na początku graliśmy zbyt nerwowo, za szybko. Popełnialiśmy przez to więcej błędów. Teraz potrafimy wprowadzić w nasze poczynania więcej spokoju i całość wygląda korzystniej - uważa zdobywca 19 "oczek".
Warto nadmienić, że w związku z koniecznością zamontowania parkietu w swojej sali, nowy uczestnik pierwszoligowych zmagań większość starć rozgrywa poza domem. Niebawem ta tendencja ulegnie zmianie. - Podczas drugiej rundy występujemy głównie u siebie, także jest to dla nas jakaś przewaga - mówi i zaraz dodaje. - Atmosfera w zespole jest bardzo dobra i jadąc niebawem do Bydgoszczy chcemy podtrzymać dobrą passę.
Dzięki temu zwycięstwu AZS AGH Kraków ma już na koncie 18 punktów. Tyle samo, co dziewiąty w hierarchii Znicz Basket Pruszków.