WP SportoweFakty: Dlaczego pana przygoda ze Stelmetem BC tak szybko dobiegła końca?
Igor Zajcew: Moja gra w Zielonej Górze to była katastrofa. Trudno mi powiedzieć, dlaczego moje losy tak się potoczyły. Najwyraźniej nie pasowałem do systemu zespołu, który preferował trener Gronek. Nie udało mi się do niego wkomponować.
Czy rozmawiał pan z trenerem na ten temat?
- Rozmawiałem kilka razy z Arturem Gronkiem na temat mojej gry i przydatności do zespołu. Nic jednak z tego nie wyszło, bo trener konsekwentnie trzymał się swojej taktyki.
Taka sytuacja frustrowała?
- Byłem wkurzony, że nie gram. Klub chciał mnie zatrzymać, ale to ja wyszedłem z taką inicjatywą. Cały sezon na ławce mógłby się odbić się na mojej dalszej grze w koszykówkę. Muszę poszukać drużyny, w której będę regularnie pojawiał się na parkiecie.
Czy klub przystał na taką propozycję?
- Klub nie robił żadnych problemów przy rozwiązywaniu umowy. Odbyłem bardzo spokojną, kulturalną rozmowę z właścicielem. Wyjaśniliśmy sobie wszystko. Rozstaliśmy się w zgodzie.
ZOBACZ WIDEO: Wojciech Fortuna: zrozumiałem, że w Zakopanem nie ma dla mnie miejsca
Jak pan będzie wspominał Stelmet BC? To klub dobrze zorganizowany?
- Klub był świetnie zorganizowany. Dostałem fajne mieszkanie i samochód. Nie mogłem na nic narzekać. Warunki do treningu również były zapewnione.
Gdzie pan teraz będzie grał?
- Nie mam jeszcze nowego klubu. Pojawiają się pierwsze propozycje z Ukrainy i najprawdopodobniej tam będę grał, aczkolwiek jeszcze muszę porozmawiać z moim agentem.
Dalsza gra w PLK jest możliwa?
- Nic na ten temat nie słyszałem. Gdyby pojawiła się ciekawa oferta, to dlaczego nie? Bardzo mi się podoba w Polsce.
Rozmawiał Karol Wasiek