Mecz, w którym Basket nie grał o żadną stawkę – relacja ze spotkania Bank BPS Basket Kwidzyn – Sportino Inowrocław

W niedzielnym spotkaniu trener Urlep szansę na grę dał swoim rezerwowym graczom. Pomimo, że nie udało im się wygrać z inowrocławianami, szkoleniowiec był zadowolony z meczu i na konferencji podkreślał, że wynik tego spotkania nie miał żadnego wpływu na ich miejsce w tabeli.

Obie drużyny spotkanie rozpoczęły nieco obojętnie. W zespole gospodarzy zabrakło dzisiaj Chrisa Garnera, Vladimira Ticy i Radosława Hyżego. W grze kwidzynian trudno było dopatrzeć się twardej defensywy, od której specjalistą jest przecież trener Andrej Urlep. Po stronie inowrocławian gra obronna również pozostawiała sporo do życzenia. Co gorsze pomimo dziurawych obron, skuteczność obu zespołów była również co najmniej kiepska. Po trzech i pół minucie i kilkunastu oddanych rzutach na tablicy widniał zaledwie wynik 7:5 dla gości. Na kolejne minuty gospodarzy ogarnęła całkowita niemoc, co szybko wykorzystali rywale powiększając swoją przewagę do stanu 16:5. Na cztery minuty przed końcem kwarty trener Urlep poprosił o czas. Na efekty jego słów trzeba było czekać kolejną minutę. W końcu jednak sytuację wziął w swoje ręce Tony Weeden, który zdobył punkty z akcji 2+1. Sytuacja się odwróciła – to goście nie mogli trafić do kosza, a Basket odrabiał straty. Kolejną akcję 2+1 wykonał Paweł Mróz, a następnie zaliczył efektowny blok na Eddie’ym Millerze. Po dwóch akcjach Weedena, które przyniosły pięć punktów na pół minuty przed końcem tej części meczu Basket prowadził już 18:16. Wtedy za trzy trafił najlepszy tego dnia w ekipie Sportino Kyle Landry i to Sportio po 10 minutach skromnie prowadziło.

W drugiej kwarcie koszykarze po obu stronach przyspieszyli nieco grę, choć nie była ona jeszcze porywająca. Inicjatywę przejął Basket. Gdy po trzech minutach wyszedł na prowadzenie 28:23, trener gości poprosił o czas. Jednak zawodnikom trenera Urlepa udawało się utrzymywać pięciopunktowe prowadzenie. Dopiero na koniec pierwszej połowy celnym rzutem z dystansu Ivars Timermanis zmniejszył stratę swojego zespołu do dwóch punktów i po 20 minutach Basket prowadził 35:33. W połowie tej kwarty Andrej Urlep podjął dość odważną decyzję. Na parkiet wpuścił młodego dziewiętnastoletniego Jakuba Kietlińskiego, który po raz pierwszy pojawił się na boisku od kiedy trenuje z drużyną. Decyzja trenera była o tyle odważna, że Jakub grał równolegle na boisku z drugim młodzieżowcem Marcinem Kowalewskim. Co ciekawsze – Kietliński wziął na siebie rolę rozgrywającego. Młodzieżowiec jednak bardzo dobrze odnalazł się w drużynie zdobywając dzisiaj siedem punktów i zaliczając jeden przechwyt.

Po przerwie oblicze gry mocno się zmieniło. Koszykarze obu drużyn zaczęli grać dynamicznie. Znacznie szybciej i agresywniej wyprowadzali akcje ofensywne. Przez pierwsze pięć minut tej kwarty wynik wahał się w okolicach remisu. Trener Urlep nadal wprowadzał sporo zmian w ustawieniu. Po dwóch celnych rzutach wolnych Weedena na parkiet wszedł za niego Dariusz Puncewicz i był remis 45:45. Od tego momentu jednak w zespole Basketu coś się zacięło. Przez prawie cztery minuty gospodarze nie zdobyli ani jednego punktu, a rywale wypracowali sobie ośmiopunktowe prowadzenie 53:45. Serię inowrocławian przerwał dopiero młody Kietliński zdobywając dwa punkty. Na pół minuty przed końcem tej kwarty Briana Lubecka zmienił Paweł Mróz i w ekipie gospodarzy na parkiecie grało pięciu Polaków: Mróz, Puncewicz i trzech młodzieżowców: Kowalewski, Kietliński oraz Krzysztof Mielnik. - To był mecz, w którym chciałem pozwolić grać zawodnikom, którzy przez cały czas trenują, a mieli do tej pory mniej szans do pojawienia się na boisku. W tym meczu nie graliśmy o żadną stawkę, dlatego dzisiaj Ci zawodnicy zagrali, bo oni też bardzo ciężko pracują na treningach, a do tej pory mało grali. Myślę, że pokazali dzisiaj to, czego się po nich spodziewałam – tłumaczył swoje decyzje trener Urlep.

Na początku ostatniej kwarty na boisko w zespole gospodarzy ponownie wyszła piątka złożona z samych Polaków. Pierwsze minuty tej części meczu nie wskazywały jednak na tak wysoką przegraną gospodarzy. Choć inowrocławianom udawało się utrzymać prowadzenie, które wynosiło nawet 10 punktów, to po dwóch celnych trójkach Kietlińskiego i Puncewicza Basket doszedł przeciwnika na cztery punkty przy stanie 55:59. Kiedy przez kolejne półtorej minuty żadnej z drużyn nie udało się wyprowadzić skutecznej akcji, trener Urlep poprosił o czas. Po powrocie na boisko efektownym wsadem akcję zakończył jednak zawodnik Sportino, Eddie Miller. Po stronie Basketu air-balla wykonali kolejno Lubeck i Puncewicz co poskutkowało błędem 24 sekund po stronie ich drużyny. W zespole rywala kolejnym wsadem popisał się David Gomez, a serią trzech celnych rzutów Kyle Landry. W między czasie jednak za dwa i trzy trafił Paweł Mróz, ale jego drużyna po raz kolejny popełniła błąd 24 sekund. Gdy dwa punkty zdobył Timermanis, o czas znowu poprosił trener Urlep. Na tablicy widniał wynik 71:60 dla Sportino i a zegar wskazywał 53 sekundy do końca spotkania. Przegrana Basketu była już więc niemal przesądzona. Po powrocie na parkiet Puncewicz zgubił piłkę podczas wyprowadzania akcji, dzięki czemu kolejne punkty zdobył po stronie przeciwnej Łukasz Wichniarz. W kolejnej akcji Dariusz się zrewanżował również trafiając za dwa. Do końca meczu pozostało 20 sekund. I było to chyba najgorsze 20 sekund w wykonaniu kwidzynian. Mieli na swoim koncie dopiero jeden faul i... Zaczęli bezsensownie faulować. W ciągu tych kilkunastu sekund udało im się to aż 8 razy! Pierwsze trzy faule były im potrzebne do zebrania przepisowych pięciu, kolejne dawały tylko okazję rywalom do zdobywania kolejnych punktów. - Myślę, że zagraliśmy dobry mecz prócz pierwszych pięciu minut kiedy rzucaliśmy bez sensu za trzy i ostatnie pięć minut – mówił ze spokojem trener Urlep. Z linii rzutów wolnych dwukrotnie pomylili się jednak David Gomez i Michał Świderski. Dopiero Wichniarz trafił oba rzuty. Na ostatnie sekundy Aleksander Krutikow szansę dał młodemu Kamilowi Stężewskiemu, który szczęśliwie zaliczył akcję 2+1, a w kolejnej trafił dwa rzutu wolne i ustanowił wynik niedzielnego spotkania 80:62. - Trudno cokolwiek powiedzieć... Mecz wyglądał tak, jak wyglądał – mówił na konferencji pomeczowej wyraźnie zmieszany postawą Basketu trener Krutikow.

Bank BPS Basket Kwidzyn - Sportino Inowrocław 62:80 (18:19, 17:14, 12:22, 15:25)

Bank BPS Basket Kwidzyn: Paweł Mróz 16(1), Tony Weeden 13(1), Jakub Kietliński 7(1), Brandon Wallace 6, Dariusz Puncewicz 5(1), Michael Kuebler 5(1), Brian Lubeck 4, Cliff Hawkin 3(1), Marcin Kowalewski 2, Piotr Dąbrowski 1, Krzysztof Mielnik 0

Sportino Inowrocław: Kyle Landry 15(1), David Gomez 14(1), Eddie Miller 11(1), Ivars Timermanis 11(1), Łukasz Obrzut 10, Łukasz Żytko 7(1), Łukasz Wichniarz 6, Kamil Stężewski 5, Dawid Witos 1, Hubert Wierzbicki 0, Michał Świderski 0, Artur Robak 0

Źródło artykułu: