Doświadczenie i opanowanie Rosy pozwoliły wygrać końcówkę

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski

Bardzo ambitnie z wicemistrzem Polski walczyła w meczu jedenastej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki drużyna Asseco Gdynia. Ostatecznie zwyciężyła jednak Rosa Radom 70:67, a nieocenione okazało się w emocjonującej końcówce doświadczenie gospodarzy.

Przez pełne 40 minut niedzielnego meczu pomiędzy Rosą Radom a Asseco Gdynia wynik oscylował wokół remisu. Po pierwszej kwarcie gospodarze prowadzili 18:15. Przed rozpoczęciem ostatniej części przyjezdni nie tylko odrobili straty, ale nawet uzyskali dwa "oczka" przewagi (52:50).

Taki przebieg wydarzeń zwiastował bardzo emocjonującą końcówkę spotkania. Kibice zgromadzeni w hali MOSiR oraz ci oglądający transmisję telewizyjną się nie zawiedli - kluczowe okazały się ostatnie fragmenty. Na niespełna 2,5 minuty przed końcową syreną, po dwóch rzutach osobistych, wykorzystanych przez Filipa Matczaka, drużyna z Trójmiasta wygrywała 64:61.

Po przerwie na żądanie Wojciecha Kamińskiego remis gospodarzom "trójką" dał Robert Witka, mimo iż kilkadziesiąt sekund wcześniej przestrzelił. Takim samym zagraniem odpowiedział jednak Piotr Szczotka. Poza kapitanem Rosy, ciężar gry w kluczowych momentach wziął na swoje barki Michał Sokołowski, który celną próbą z dystansu pozwolił swojemu zespołowi doprowadzić do wyrównania 67:67. Do końca pozostawało nieco ponad pół minuty. Później chybił Krzysztof Szubarga, wobec czego musiał faulować Szczotka.

Ręka nie zadrżała Jordanowi Callahanowi, który wykorzystał oba osobiste. Przemysław Frasunkiewicz poprosił o czas. Decydującą akcję rozgrywał Matczak, ale na trzy sekundy przed końcową syreną piłkę zabrał mu Sokołowski. Zatrzymywany nieprzepisowo, trafił raz z linii rzutów wolnych. Ofensywną zbiórkę zanotował Witka, przypieczętowując tym samym, do spółki z młodszym kolegą, zwycięstwo wicemistrzów Polski.

Decydujący przechwyt Sokołowskiego:

Komentarze (1)
Gabriel G
19.12.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Tu nie chodzi o doświadczenie. W Asseco w końcówce zawiedli właśnie gracze doświadczeni czyli kolejno Szubarga i Matczak. W takich końcówkach decyduje szczęście. I tylko ono.