W niedzielnym meczu jedenastej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki Krzysztof Szubarga ponownie zagrał jak na prawdziwego lidera przystało, zdobywając 19 punktów. Zanotował skuteczność 7/15 z gry, w tym 5/10 z dystansu. Ponadto miał pięć zbiórek i trzy asysty. Jego Asseco Gdynia nie potrafiło jednak postawić kropki nad "i", przegrywając po emocjonującym finiszu z Rosą Radom 67:70.
- Walczyliśmy do końca, można powiedzieć, że w końcówce mieliśmy to spotkanie, ale złe decyzje w obronie i w ataku spowodowały, że tak doświadczony zespół jak Rosa wygrał ten mecz - podkreślił rozgrywający po ostatniej syrenie.
Po raz kolejny podopieczni Przemysława Frasunkiewicza ponieśli porażkę w dramatycznych okolicznościach. Wcześniej nieznacznie ulegli na wyjeździe Anwilowi Włocławek i Stelmetowi Zielona Góra. - Za to punktów niestety nie dają i to jest największy problem. Musimy zacząć wygrywać te zacięte mecze, gdzie mamy je, a w samej końcówce ucieka koncentracja i doświadczone zespoły potrafią zwyciężyć. Musimy nabrać doświadczenia, aby w końcówkach grać dobrze i wywozić zwycięstwa - zaznaczył Szubarga.
W hali MOSiR w Radomiu przyjezdni chcieli grać agresywnie i dynamicznie w ofensywie, aby zabiegać zmęczonych intensywnością spotkań wicemistrzów Polski. - Na pewno chcemy grać szybko, ogólnie taki jest nasz styl. Jest dużo młodych chłopaków, każdy może biegać, a akurat Rosa jest po spotkaniach w pucharach, więc na pewno nie było jej to na rękę. Można powiedzieć, że graliśmy dobrze w obronie, bo straciliśmy tylko 70 punktów na wyjeździe, natomiast zabrakło trochę w ataku - zakończył 32-latek.
ZOBACZ WIDEO Bóg, futbol, Borussia. Polak, który zatrzymał papież