W niedzielnym meczu jedenastej kolejki Rosa Radom pokonała Asseco Gdynia 70:67, odnosząc siódme zwycięstwo w bieżącym sezonie Polskiej Ligi Koszykówki. Dzięki temu awansowała na siódme miejsce w tabeli. Przez pełne 40 minut zespół z Trójmiasta walczył jak równy z równym z wicemistrzem kraju.
- Duże słowa uznania dla trenera Frasunkiewicza za zbudowanie tak młodej, ambitnej i dobrze grającej drużyny. Również trzeba pochylić się nad tymi zawodnikami i im pogratulować, bo walczą w każdym meczu, starają się, grają tak, że miło się ich ogląda - komplementował rywala Wojciech Kamiński.
Do starcia w hali MOSiR Rosa przystąpiła po wcześniejszych, kiepskich spotkaniach z AZS-em Koszalin i BK Ventspils. Oba przegrała - odpowiednio 62:63 i 63:79. - Dla nas był to ciężki mentalnie mecz po dwóch ostatnich, słabszych występach - przyznał trener.
- Chciałbym podziękować zawodnikom, bo nie było to łatwe spotkanie, ale takie zwycięstwa ceni się podwójnie, bo sztuką nie jest wygrywać, kiedy idzie, ale "przepychać" takie mecze, które się nie toczą po naszej myśli czy kiedy nie jesteśmy w pełnej formie - podkreślił.
W kluczowych fragmentach górę wzięło większe doświadczenie i opanowanie liderów radomskiej ekipy. - Ważne "trójki" Michała Sokołowskiego i Roberta Witki, cieszymy się ze zwycięstwa - zakończył Kamiński.
ZOBACZ WIDEO Bóg, futbol, Borussia. Polak, który zatrzymał papież