Michał Michalak: Ruganie zawodników w trakcie meczu jest bezsensowne

PAP / Tytus Żmijewski
PAP / Tytus Żmijewski

Michał Michalak jest bardzo pewnym punktem w zespole PGE Turowa Zgorzelec. Polak bardzo sobie chwali współpracę z Mathiasem Fischerem, który mu zaufał. - To typ trenera, który motywuje zawodników, zwraca uwagę na szczegóły - mówi koszykarz.

[b]

WP SportoweFakty: Ostatnie występy Michała Michalaka robią wrażenie. 18 punktów z Anwilem Włocławek, 17 w spotkaniu z Treflem Sopot. Jest się czym chwalić.[/b]

Michał Michalak: Może i tak, ale indywidualne występy muszą iść w parze z wynikami drużyny. W spotkaniu z Anwilem tak było, ale z Treflem już tak dobrze nam nie poszło. Zabrakło nam zbiórki, słabo spisaliśmy się w tym elemencie gry.

Podczas waszych meczów koło ławki rezerwowych rozłożone są kartki. Co jest na nich napisane?

- To jedna z takich nowinek, które do Polski przywiózł trener Fischer. Te kartki mają nam pomóc w scoutingu zawodników bądź zagrywek rywali. Wszyscy o nie dbamy, nikt nie może ich nadepnąć.

Porozmawiajmy chwilę o pańskich występach w tym sezonie. Widać, że odżył pan w PGE Turowie. Częściej ma pan piłkę w rękach i to znacząco przekłada się na pana statystyki.

- Jestem typową "dwójką" w układance trenera Fischera i to mi odpowiada. Lubię rzucać, kreować, atakować z piłką. Nasza gra jest bardzo urozmaicona. Mamy zagrywki, które wykorzystują umiejętności poszczególnych zawodników. Każdy może się wykazać. Pozostaje jedynie trafiać z otwartych pozycji, podejmować dobre decyzji.

Chyba warto było trafić pod skrzydła trenera Fischera?

- Tak, zdecydowanie. Ten transfer oceniam jak najbardziej na plus. Jestem bardzo zadowolony z tej decyzji.

Jakim trenerem jest Mathias Fischer?

- To profesjonalista. To typ trenera, który motywuje zawodników, bardzo dużą uwagę zwraca na szczegóły, egzekucję zagrywek. Mamy być agresywni w defensywie i jednocześnie szybko przechodzić do ataku. Warto także powiedzieć o tym, że to dobry człowiek, z którym można porozmawiać na wiele tematów. Dba o atmosferę w zespole.

Zaufał panu. Ma pan u niego duży kredyt zaufania.

- To prawda. On jest wyznawcą szkoły "pozytywnej". Podczas meczów motywuje zawodników. Osobiście uważam, że ruganie koszykarzy jest bezsensowne, zwłaszcza w trakcie spotkań. To odbiera graczom pewność siebie. Pozytywne podejście mocniej przyczynia się do tego, że dany gracz jest bardziej produktywny. Trener Fischer ma zaufanie do zawodników. Każdy ma swoje minuty, żeby się wykazać, może coś dać zespołowi. Szkoleniowiec nie zdejmuje koszykarza po jednym-dwóch błędach. To pozwala rozwinąć skrzydła na parkiecie.

Warto pana oglądać w tym sezonie. Widać większą pewność siebie.

- Z roku na rok człowiek jest coraz starszy i mądrzejszy (śmiech) Mówiąc poważnie - nabieram doświadczenia, idę do przodu. W Zgorzelcu mamy fajną ekipę, której jestem częścią. Dostałem swoją rolę, z której staram się jak najlepiej wywiązywać.

[b]

Zaszły też spore zmiany w pana życiu prywatnym. Został pan ojcem. Czy to też ma przełożenie na grę?[/b]

- Skupiam się na koszykówce i rodzinie. Na treningach daję z siebie wszystko, z kolei wolny czas poświęcam żonie i córce, które mnie bardzo wspierają i motywują. To mi bardzo odpowiada. Myślę, że jest to po prostu kwestia ułożenia sobie priorytetów i dążenia do celu.

Wielu wysyłało pana za granicę, aby tam pan rozwijał swoje umiejętności. Wydaje się jednak, że w Zgorzelcu pana kariera nabiera odpowiedniego rozpędu.

- Mam nadzieję, że do tego dojdzie w przyszłości. Osobiście na to liczę i bardzo do tego dążę. Myślę, że jeszcze nie wszystko stracone.

Taki rok w Zgorzelcu może pomóc, bo w Toruniu trochę się pan "zakopał".

- Może trochę się zakopałem żużlem w Toruniu (śmiech). Aczkolwiek koszykówka to sport zespołowy, wymaga dostosowania się do roli i sytuacji w drużynie. Jednak na pewno nie był to stracony czas, dobrze go przepracowałem, zwłaszcza pod względem fizycznym. Aby wyjechać za granicę, to trzeba się wykazać w PLK, coś osiągnąć w dobrym zespole.

Rozmawiał Karol Wasiek

Źródło artykułu: