- Było kilka telefonów. Mogę powiedzieć, że trzy kluby były poważnie zainteresowane Curtisem Millagem - mówi nam Maciej Schwarz, agent koszykarski, który reprezentuje interesy amerykańskiego rozgrywającego, który po krótkiej przerwie zdecydował się na powrót do PLK.
O Millage'a walczyły: AZS, TBV Start Lublin i Miasto Szkła Krosno. Ostatecznie zawodnik wybrał propozycję z Koszalina. W głównej mierze zadecydowała o tym determinacja trenera Piotra Ignatowicza, który odbył z zawodnikiem ponad godziną rozmowę telefoniczną. Namówił Amerykanina na podpisanie kontraktu.
- Trener Ignatowicz od samego początku wykazywał sporą determinację. Był bardzo mocno zaangażowany. Namówił do tego pomysłu prezesa Dolińskiego i wspólnymi siłami ściągnęli Curtisa do Koszalina. Dużą rolę odegrała rozmowa telefoniczna trenera z zawodnikiem - podkreśla Schwarz.
Millage miał w tym sezonie grać w Libanie. Amerykanin rozegrał nawet dwa spotkania w barwach Hoops Club Beiruth, ale dość nieoczekiwanie rozwiązał kontrakt. Czym było to spowodowane?
ZOBACZ WIDEO Popis skuteczności PSG. Mistrz Francji demoluje! - zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]
- Curtis miał podpisany kontrakt w Libanie i w początkowych założeniach miał tam zostać do końca sezonu. Niestety wizja klubu w stosunku do Curtisa była nieco inna niż zakładaliśmy, więc postanowiliśmy się rozstać już po dwóch meczach, w których, notabene, zawodnik wypadł całkiem nieźle - tłumaczy agent zawodnika.
Doświadczony Amerykanin miał już okazję zadebiutować w zespole AZS-u Koszalin. W starciu z liderem PLK, Polskim Cukrem Toruń, zdobył 15 punktów w ciągu 31 minut spędzonych na parkiecie.
- Dołączył do nas Curtis i potrzebujemy trochę czasu, żeby się zgrać. Widać, że nam pomoże i nasza gra będzie wyglądała lepiej. Jego przyjście sprawiło, że role w zespole nieco się zmienią. Zawodnicy muszą nauczyć się siebie nawzajem - wyjaśnia Piotr Ignatowicz, szkoleniowiec koszalińskich Akademików.