Wielki mecz, wielkie emocje - tak najkrócej można podsumować to, co działo się na parkiecie w świątecznym starciu pomiędzy Cleveland Cavaliers a Golden State Warriors. Obie drużyny zmierzyły się ze sobą pierwszy raz od czasu czerwcowych finałów i przypomniały kibicom, jak elektryzująca jest ich rywalizacja.
Przez zdecydowaną większość spotkania to Warriors byli bliżej zwycięstwa, ale aktualni mistrzowie NBA w końcówce zdołali odwrócić losy rywalizacji. Przy stanie 109:108, ostatnie słowo mogło należeć jednak do Wojowników. Na 3,4 sekundy przed syreną, piłka trafiła w ręce Kevina Duranta. Ten był jednak bardzo agresywnie kryty przez Richarda Jeffersona i ostatecznie oddał rzut niemal z pozycji leżącej.
W poniedziałek liga NBA opublikowała raport z dwóch ostatnich minut tej potyczki, w którym przyznaje, że sędziowie popełnili dwa błędy - oba na korzyść Cavaliers. Jak się okazuje, pomiędzy Jeffersonem a Durantem doszło do kontaktu stopą, wobec czego zawodnik GSW powinien stanąć na linii rzutów wolnych.
- W trakcie meczu jest wiele przewinień, które nie są odgwizdywane. To bardzo trudne do rozstrzygnięcia biorąc pod uwagę to, jakich mamy graczy i w jaki sposób mogą wymusić faul. Uważam, że to ostatnie zagranie było zupełnie przypadkowe. Nie widziałem tam faulu, nie dostrzegłem jakiegoś kontaktu między nimi - skomentował trener Cavaliers, Tyronn Lue.
Liga przyznała także, że LeBron James powinien zostać ukarany faulem technicznym za umyślne zwisanie na obręczy po wsadzie, który wyprowadził Cavs na prowadzenie 105:103 (103 sekundy przed końcem meczu).
Już wkrótce Warriors będą mieli okazję do rewanżu. Drugi mecz z Cavaliers odbędzie się 16 stycznia, tym razem w Oakland.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy