Wojciech Kamiński: Ciężko mi zrozumieć pewne rzeczy

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Wojciech Kamiński
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Wojciech Kamiński

Już po raz czwarty w bieżącym sezonie Polskiej Ligi Koszykówki Rosa Radom minimalnie przegrała wyjazdowy mecz z teoretycznie słabszym rywalem. Tym razem po emocjonującej końcówce uległa TBV Startowi Lublin 63:64.

W środowym meczu dwunastej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki doszło do ogromnej niespodzianki - zajmujący przed tym spotkaniem ostatnie miejsce w tabeli TBV Start Lublin pokonał przed własną publicznością Rosę Radom 64:63. - Rywale grali dobrze, ambitnie, walczyli. Myślę, że na pewno byli drużyną dobrze przygotowaną - przyznał na konferencji prasowej Wojciech Kamiński.

Ostatnie fragmenty pojedynku miały niezwykle dramatyczny przebieg. Raz jeden, raz drugi zespół obejmował minimalne prowadzenie. - Ciężko mi zrozumieć kilka rzeczy, które się wydarzyły na boisku - podkreślił szkoleniowiec wicemistrzów Polski. - Nam każą się szkolić, ale chyba nie wszyscy uczestnicy tego widowiska to robią i się uczą, bo to, co się dzieje, czasami jest śmieszne - mówił dobitnie trener.

- Nie chcę, by ktokolwiek gdziekolwiek nam pomagał. Wszystko wywalczymy sobie sami. Ideą sportu i pana de Coubertin było to, żeby wygrywać po sportowej walce i żeby nikt w tym nie pomagał. A jak tak patrzę na nasze wyjazdy, to mam trochę odmienne zdanie. To zdanie ciągnie się od pierwszego meczu finałowego w zeszłym sezonie. Ciężko mi to zrozumieć, bo zdarzają się takie same sytuacje - zaznaczył Kamiński.

Prowadzona przez niego drużyna przegrała ze Stelmetem Zielona Góra po emocjonującej walce pierwszy pojedynek o złoty medal w ubiegłych rozgrywkach. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka, a bardzo dużo kontrowersji wywołały decyzje sędziowskie. Podobnie było w bieżących zmaganiach - mecze Rosy z Treflem Sopot, MKS-em Dąbrowa Górnicza czy AZS-em Koszalin kończyły się nieznacznymi triumfami gospodarzy.

- Musimy być skoncentrowani, zarówno zawodnicy, jak i trenerzy oraz inni aktorzy tego widowiska, bo święta się skończyły i czas wrócić do pracy - zakończył z sugestią w głosie szkoleniowiec Rosy.

ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka: z Ewą Piątkowską już nigdy się nie pogodzimy

Komentarze (5)
avatar
S777
30.12.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie Trenerze... brak słów... Start był po prostu lepszy... więc wygrał. Biorąc pod uwagę nawet szczegółowe statystyki Rosa była lepsza w punktach drugiej szansy... resztę zdominował Start... Czytaj całość
avatar
Sponsor
29.12.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Panie trenerze wielkość to umiejętność przegrywania. Pana warsztat jest słabszy od trenera Dedka i każdy w Polsce o tym wie. Jak Pan pokonał Filipovskiego w Pucharze Polski on nie powiedział ni Czytaj całość
avatar
Alan Daniels
29.12.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Zawsze jak Rosa przegrywa minimalnie to jest na konferencji aluzja do sędziów, na każdej jednej bez wyjątku. Lepiej powiedziec ze jest konflikt w druzynie na lini Sokołowski - Callahan. 
avatar
Jalu Kurek
29.12.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Byłem na tym meczu. Start bardziej chciał wygrać. Do tego jeszcze doszedł 6-ty zawodnik, czyli publiczność. 
avatar
spidermarx
29.12.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
A moze winna lezy po winie trenera ? Pomysl na zespol ciagle ten sam,zadnych nowinek plus problemy z kasa i zaczynaja sie problemy i slabsza forma.