Anwil Włocławek musiał do ostatniego meczu sezonu zasadniczego bić się o miejsce w pierwszej czwórce, gwarantującej udział w Pucharze Polski. Zwycięstwo, choć zagrożone w ostatniej kwarcie, zapewniło włocławianom czwartą lokatę i pewny udział w play-off. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że na własnym parkiecie przegraliśmy cztery tragiczne spotkania. Mogliśmy być spokojnie na drugim, a nawet na pierwszym miejscu i wtedy czekać i dobierać rywala. Teraz jesteśmy w takim punkcie, w którym to my musimy coć udowadniać. Powinniśmy to robić przez cały sezon i to nas powinni się bać przeciwnicy - mówi Andrzej Pluta, kapitan Anwilu.
Meczami, które Andrzej Pluta nazwał tragicznymi były na pewno kompromitujące porażki w Hali Mistrzów ze Stalą Ostrów, Basketem Kwidzyn i PGE Turowem Zgorzelec. Łącznie z tymi zespołami Anwil prowadził do przerwy 47 punktami, a przegrał różnicą 28 oczek. - W trzeciej i czwartej kwarcie mamy pewne problemy z utrzymaniem tej samej intensywności gry, co w pierwszej połowie. Często w pierwszych dwudziestu minutach gramy świetny basket, wyprowadzamy kontry i wykorzystujemy swoje największe atuty. Natomiast w drugiej połowie wychodzimy na parkiet i tego nam brakuje. Zaczynamy coś kombinować, a rywal nie ma nic do stracenia i rzuca się na nas i ma za zadanie wykluczyć największych zawodników - przekonuje koszykarz.
Pierwszym przeciwnikiem Anwilu w play-off będzie zwycięzca eliminacyjnej pary pre play-off Polpharma Starogard Gdański - PBG Basket Poznań. W ewentualnym półfinale koszykarze Anwilu mogą trafić na Asseco Prokom Sopot. - Zakończyliśmy sezon zasadniczy, jesteśmy na czwartej pozycji i czekamy na naszego przeciwnika, który wyklaruje się z pary Polpharma - PBG Basket. Są to silne zespoły i na pewno nie będzie łatwo. Skupiamy się, aby wejść do czwórki - to jest absolutny cel minimum. Jeżeli będziemy w gronie czterech najlepszych drużyn w kraju, to wtedy będziemy zastanawiać się jakie mamy szanse na wyższe lokaty - tłumaczy Andrzej Pluta.