Bohater Anwilu skromny jak zawsze: Po prostu dobiłem piłkę

PAP / Tytus Żmijewski
PAP / Tytus Żmijewski

Na niecałe pięć sekund przed końcem meczu Trefl Sopot - Anwil Włocławek, Paweł Leończyk dobił niecelny rzut wolny Josipa Sobina i tym samym zapewnił zwycięstwo swojej drużynie (79:80). - Starałem się przewidzieć, jak może spaść piłka - mówi Polak.

[b]

WP SportoweFakty: Pięć sekund do zakończenia meczu. Josip Sobin nie trafia dwóch rzutów wolnych, ale sytuację ratuje Paweł Leończyk, który skutecznie dobija piłkę do kosza, mimo że krył pana Nikola Marković, autor 14 zbiórek w całym meczu.[/b]

Paweł Leończyk: I co ja mam powiedzieć? Udało się. Starałem się przewidzieć, jak może spaść piłka po rzucie Josipa Sobina. Miałem nadzieję, że wysoko się odbije i będzie tańczyć na obręczy. Tak też się stało. Agresywnie wepchnąłem rywala pod kosz.

Bije skromnością.

- Po prostu zrobiłem swoje. Dobiłem piłkę po rzucie kolegi. Trener chce, żebym w każdym meczu atakował agresywnie strefę podkoszową.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy

Który palec okazał się szczęśliwy dla Anwilu Włocławek?

- Ten najdłuższy. Lepiej go teraz nie pokazywać (śmiech).

Po tej dobitce nie okazał pan radości. Spokojnie podszedł do całego wydarzenia.

- Było jeszcze pięć sekund do końca, więc losy spotkania nie były rozstrzygnięte. Trzeba było zachować koncentrację. Po meczu wybuchłem z radości. To bardzo cenna wygrana.

To pierwsze zwycięstwo Anwilu na wyjeździe z zespołem z pierwszej "ósemki" w tym sezonie. Radość podwójna?

- Nie da się ukryć, że mieliśmy słabsze mecze na wyjazdach, ale myślę, że to już za nami. Teraz będziemy chcieli dorównać do tego poziomu, który prezentujemy w spotkaniach we Włocławku. Musimy po prostu grać równiej.

Pierwszą rundę zakończycie na trzecim miejscu. To dobry wynik?

- Jak najbardziej. Szkoda, bo 1-2 mecze nam uciekły i ta pozycja w tabeli mogłaby być jeszcze lepsza. Te słabsze spotkania przydarzyły się nam na początku sezonu. Wtedy byliśmy jeszcze na etapie zgrywania się, wzajemnego poznawania się. Uczyliśmy się systemu trenera Milicicia i dlatego przeplataliśmy dobre momenty ze słabszymi. Nasza forma falowała. Teraz jest już z tym zdecydowanie lepiej.

[b]

Ostatnie mecze pokazują, że wąska rotacja polskimi zawodnikami nie jest problemem.
[/b]
- To bardziej pytanie do trenera, ale uważam, że mamy czterech dobrych Polaków w rotacji. Każdy dostaje swoje minuty i stara się grać jak najlepiej potrafi. Myślę, że wyniki pokazują, że to nie jest nasz problem.

Transfer Jamesa Washingtona strzałem w dziesiątkę?

- Oceniam go bardzo pozytywnie. To duże wzmocnienie naszego zespołu. To świetny zawodnik, który ma sporo atutów: szybkość, energia, dobra defensywa. Na co dzień jest otwartym człowiekiem. James to taka dusza towarzystwa.

Rozmawiał w Sopocie
Karol Wasiek

Komentarze (0)