Derbowa antykoszykówka dla Noteci Inowrocław

W ostatniej akcji koszykarze Astorii Bydgoszcz mogli przechylić szalę zwycięstwa i pokonać w derbowym spotkaniu Noteć Inowrocław. Gospodarzy jednak zjadły nerwy i dwa punkty pojechały na południe Kujaw.

Chociaż sam derbowy pojedynek zapowiadał się bardzo interesująco, gdyż obie drużyny zajmowały miejsca w dolnych rejonach tabeli, to jednak z pewnych względów tak nie było. Wszystko poprzez fatalne decyzje trójki arbitrów, którzy mylili się w obie strony. Liczba fauli sięgnęła 52, a sam mecz trwał prawie dwie godziny. Okrzyki z trybun "pajace, pajace" były jednymi z najdelikatniejszych. Trudno się było temu dziwić, gdyż właśnie przez to żadna z ekip nie potrafiła znaleźć odpowiedniego rytmu.

W takiej sytuacji w pierwszej części częściej można było oglądać zawodników na linii rzutów wolnych, niż w zespołowych akcjach. Bydgoszczanie w tym momencie rywalizacji wykorzystali to idealnie i do przerwy minimalnie prowadzili 37:35. - To tylko przez liczbę rzutów osobistych - denerwowali się siedzący obok dziennikarzy działacze inowrocławskiego klubu. Do przerwy obie drużyny miały odgwizdanych aż 32 przewinienia.

W drugiej połowie koncert gry dał były zawodnik bydgoskiego klubu Mikołaj Grod, który kilkakrotnie trafił zza linii 6,75 centymetrów, a także Bartosz Pochocki. Podopiecznych Jerzego Chudeusza dopadła zaskakująca niemoc. Dzięki temu przez czwartą kwartą Noteć prowadziła 54:45 i była w zdecydowanej lepszej sytuacji niż Astoria. Na dodatek bardzo szybko pięć fauli złapał lider gości, Hubert Wierzbicki oraz Seweryn Sroczyński. Trener Milos Sporar potrafił jednak odpowiednio rotować swoim składem, który z minuty na minutę coraz bardziej się kurczył.

W czwartej kwarcie mieliśmy apogeum emocji. Bydgoszczanie starali się zmniejszać przewagę i to się im udawało, a ostatnia minuta to już wojna nerwów. Przy stanie 60:63 dla Noteci trafił Patryk Gospodarek i wszystko było możliwe. Po przerwie na żądanie Milosa Sporara najpierw zablokowany został Mikołaj Grod, a potem z półdystansu nie trafił Dawid Adamczewski. Bydgoszczanie w ostatniej akcji mogli zmienić końcowy rezultat, ale Mateusz Bierwagen zamiast rzucać podbiegł pod kosz i zamieszaniu już za późno podał piłkę do dobrze dysponowanego Mikołaja Motela, który nie zdążył już oddać rzutu.

Bydgoszczanom ta porażka już raczej definitywnie zamyka szanse na awans do fazy play-off. Noteć po pewnych perturbacjach finansowych powoli się odradza i liczy się w rywalizacji o górną ósemkę.

Enea Astoria Bydgoszcz - KSK Noteć Inowrocław 62:63 (17:19, 20:16, 8:19, 17:9)

Enea Astoria: Czyżnielewski 11, Fatz 10, Mikołaj Motel 10, Bierwagen 8, Gospodarek 6, Paul 5, Dąbek 4, Krefft 4, Szyttenholm 4.

Noteć: Grod 22, Pochocki 22, Adamczewski 10, Lisewski 6, Wierzbicki 3, Jaśtak 0, Kucharski 0, Maciejewski 0, Sroczyński 0, Szczepanik 0.

ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: nie myślę o końcu kariery, mogę grać nawet przez 10 lat

Komentarze (6)
avatar
Remik Banaszkiewicz
27.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Co to miało wogle być ???
Jak można rzucić jedną trójkę!!!!!???
Nie wiem o co mamy walczyć w następnym sezonie ale z tego składu to ja bym zostawił maks 5 zawodników niestety większość popisała
Czytaj całość
avatar
Maciula87
22.01.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Gratulacje dla Noteci!!! Znakomity doping licznej grupy z Inowrocławia...
Asta zwyczajnie nie zasłużyła na wygraną!!!
Może w defensywie jeszcze to jakoś wygląda, jednak atak przerasta naszych z
Czytaj całość
avatar
ino1946
21.01.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie tylko sedziowie sie dzisiaj mylili...szczególne pozdrowienia dla obsługi tablicy świetlnej z wynikami. Noteć powinna w pierwszej kwarcie rzucac wolne-6 fauli zawodnikow Astorii! Ale panowie Czytaj całość