Mimo że była to konfrontacja dwóch najlepszych drużyn minionego sezonu, to spotkanie wcale nie stało na wysokim poziomie. Wprost przeciwnie - było sporo niedokładności, chaosu, co zresztą potwierdza końcowy rezultat. Nie zmienia to jednak faktu, że w hicie nie zabrakło emocji.
Po trzydziestu minutach walki wydawało się, że wszystko jest już jasne. Zespół Artura Gronka miał wyraźną przewagę i prezentował się lepiej od swojego rywala, który nie miał zresztą wielkiego pola do manewru. Ale radomianie nie sprzedali tanio skóry i wzięli się w garść. Gospodarze ruszyli w pościg za Stelmetem i szło im tak dobrze, że już kilka minut przed końcem odsłony dopadli zielonogórzan.
Podopieczni Wojciecha Kamińskiego objęli nawet prowadzenie, ale tylko na moment. Obrońcy tytułu szybko odpowiedzieli, ale wygrać w regulaminowym czasie nie zdołali. Rosa niespodziewanie doprowadziła do dogrywki, a w niej miała obiecujący początek. I na tym się skończyło, bo mistrzowie Polski ostatecznie okazali się o punkt lepsi.
Wicemistrzowie pokazali charakter i udowodnili, że walką potrafią nadrobić spore braki. Warto podkreślić, że czterech najlepszych strzelców Rosy zdobyło łącznie 53 punkty, czyli ponad 80 procent dorobku zespołu! Najskuteczniejszy był Jordan Callahan, autor 18 punktów, ale w hicie nieźle spisał się Michał Sokołowski, autor double-double w postaci 12 punktów i 12 zbiórek. Liderem gości był Vladimir Dragicević. Czarnogórzec uzbierał 12 punktów, 10 zbiórek i 3 asysty, ale miał też aż 7 strat.
Stelmet sięgnął po 13 zwycięstwo w obecnych rozgrywkach i nadal plasuje się na drugiej pozycji. Natomiast radomianie po kolejnej porażce mają bilans 8-8 i są na dziewiątym miejscu.
Rosa Radom - Stelmet BC Zielona Góra 65:66 (11:17, 17:16, 14:19, 18:8, d. 5:6)
Rosa: Callahan 18, Bell 13, Sokołowski 12, Jackson 10, Jeszke 6, Adams 3, Witka 3, Zyskowski 0, Szymkiewicz 0.
Stelmet BC: Dragicević 12, Hrycaniuk 9, Zamojski 9, Kelati 8, Florence 8, Vaughn 7, Moore 5, Gruszecki 4, Koszarek 4.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: moje życie pokazuje, że niemożliwe nie istnieje
no niestety jest mizerny
osobiście lubie, jak takie "ałtorytety" jak misiek z nba są poniewierani pod koszem przez niższych, tylko czemu t Czytaj całość