Zarówno Rosa, jak i Trefl grają w tym sezonie "w kratkę". Wicemistrzowie Polski zajmują dopiero dziesiąte miejsce w tabeli Polskiej Ligi Koszykówki, mając na koncie 27 punktów. Tyle samo zgromadziła, znajdująca się dwie lokaty niżej, drużyna z Sopotu. Po dobrym początku rozgrywek obniżyła loty. Zanotowała cztery porażki z rzędu - z TBV Startem Lublin (79:87), Anwilem Włocławek (79:80), Stelmetem BC Zielona Góra (78:102) i w miniony czwartek u siebie ze Stalą Ostrów Wielkopolski (71:87). Co ciekawe, z tym ostatnim zespołem przed tygodniem przegrali także radomianie (61:82).
W szeregach ekipy prowadzonej przez Wojciecha Kamińskiego mocno podniosło się morale po środowym, wyjazdowym triumfie nad wcześniejszym liderem, Polskim Cukrem Toruń (89:84). Miała ona jeden dzień więcej na odpoczynek od swoich najbliższych rywali, co może mieć duże znaczenie w niedzielny wieczór.
Atutem Rosy będzie jej obiekt. W hali MOSiR z dotychczas rozegranych ośmiu meczów przegrała zaledwie dwukrotnie. Ponadto będzie chciała się odegrać Treflowi za niespodziewaną, dość pechową porażkę w pierwszej rundzie (82:85).
- Trefl już nam napsuł trochę krwi, nie tylko w tym sezonie, czas się zrewanżować - zapowiada Kamiński, przypominając rywalizację o trzecie miejsce pomiędzy obiema drużynami z 2014 roku. - Po zwycięstwie w Toruniu oczywiście bardzo się cieszyliśmy, ale tak naprawdę od środowego wieczoru trwa operacja "Trefl" - podkreśla.
- To zespół z identycznym bilansem co my, i myślę, że o zbliżonym potencjale. W kilku aspektach ma nad nami przewagę, w kilku innych my postaramy się górować. Ważne, żeby narzucić rywalowi własny styl, niech przeciwnik się martwi, jak za nami nadążyć - zaznacza trener.
Rosa Radom - Trefl Sopot / niedziela, 5 lutego / godz. 18
ZOBACZ WIDEO Trzy gole Barcelony. Zobacz skrót meczu z A. Bilbao [ZDJĘCIA ELEVEN]