Final Eight: emocje do końcowej syreny. Anwil ponownie lepszy od MKS-u

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Nemanja Jaramaz
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Nemanja Jaramaz

Wielkie emocje, dużo walki i kolejne zwycięstwo Anwilu Włocławek nad MKS-em Dąbrowa Górnicza. Tym razem podopieczni Igora Milicicia wygrali 73:67, dzięki czemu uzyskali awans do półfinału Pucharu Polski.

Odjazd w trzeciej kwarcie zapewnił Anwilowi bezpieczny bufor na decydujące minuty meczu. W nich włocławianie byli skuteczni na linii rzutów wolnych i mieli w swoich szeregach Nemanję Jaramaza.

Anwil zaczął nerwowo. Szybko faule złapali Kamil Łączyński i James Washington, a gra ofensywna mocno kulała. Stąd m.in. zaledwie 12 oczek Rottweilerów w pierwszej kwarcie.

Z początkiem drugiej włocławianie zaczęli zaczęli kombinować defensywą. Strefa, wstawki na całym boisku, a to zaczęło przynosić efekty. Dąbrowianie już przed przerwą mieli na swoim koncie 12 strat. Innym problemem była skuteczność - a raczej jej brak.

Anwil zaczął łapać rytm. Po zmianie stron odskoczył nawet na 11 oczek i wydawało się, że jest na dobrej drodze do w miarę komfortowej końcówki. Wtedy jednak włączył się Byron Wesley. MKS zaliczył serię 8:0 i zniwelował niemal wszystkie straty.

Decydująca kwarta to pogoń dąbrowian za rywalem. Na dwie minuty przed końcem co prawda ich straty wynosiły już tylko oczko, ale wtedy Anwil wykonał decydującą akcję. Łączyński dostrzegł w rogu Jaramaza, a ten z zimną krwią trafił za trzy punkty.

Ten sam zawodnik po chwili udanie wszedł pod kosz, a zwycięstwo z linii rzutów wolnych przypieczętował Łączyński, który zasłużył na miano MVP meczu notując w statystykach 7 punktów, 4 zbiórki i 9 asyst.

Anwil z MKS-em spotkał się po raz drugi w lutym. Na początku miesiąca wygrał we własnej hali również zdobywając 73 punkty. MKS miał ich wtedy 70.

Podopieczni Igora Milicicia stanowili w piątek prawdziwy monolit. Pięciu zawodników zaliczyło 9 i więcej punktów.

W Warszawie dąbrowianom nie pomógł kapitalny Wesley. To on w ważnych momentach wziął ciężar gry na swoje barki. Zdobył aż 22 oczka, ale to nie wystarczyło.

Niestety dla MKS-u piątkowe spotkanie zupełnie nie wyszło Pamule, który był ostatnio w wyśmienitej formie. W Arenie Ursynów nie zdołał się wstrzelić. Nie wykorzystał żadnego z 10 oddanych rzutów. Tych punktów w końcowym rozrachunku zabrakło.

Anwil Włocławek - MKS Dąbrowa Górnicza 73:67 (12:16, 21:13, 18:19, 22:19)

Anwil: Nemanja Jaramaz 12, Michał Chyliński 11, Josip Sobin 11, Toney McCray 11, Paweł Leończyk 9, Kamil Łączyński 7, Kacper Młynarski 5, Fiodor Dmitriew 5, James Washington 2, Rafał Komenda 0, Bartosz Matusiak 0.

MKS: Byron Wesley 22, Kerron Johnson 10, Jakub Parzeński 9, Witalij Kowalenko 7, Przemysław Szymański 5, Bartłomiej Wołoszyn 5, Maciej Kucharek 3, Jeremiah Wilson 2, Laimonas Chatkevicius 2, Piotr Pamuła 0, Marcin Piechowicz 0.

ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: nie myślę o końcu kariery, mogę grać nawet przez 10 lat

Komentarze (3)
avatar
Kacper Dziedzic
18.02.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Ten mecz pokazał jak jedna złą decyzją sędziowską można pogrążyć druzyne 
avatar
splesz
17.02.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No proszę, to jednak chcemy wygrać ten SuperSparing Polski ? Oby bez kontuzji... 
avatar
Marek Lamski
17.02.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Brawo Anwil tak dalej tak trzymać?