Mateusz Kostrzewski: Miałem prawo rozwiązać kontrakt. Nie mogłem dłużej czekać

WP SportoweFakty / Grzegorz Bereziuk
WP SportoweFakty / Grzegorz Bereziuk

- Uważam, że miałem prawo rozwiązać kontrakt z powodu zaległości finansowych, które są zarówno w stosunku do mnie, jak i pozostałych graczy oraz trenerów - mówi Mateusz Kostrzewski, który odszedł z PGE Turowa i podpisał kontrakt z BM Slam Stalą.

Władze PGE Turowa Zgorzelec o podpisaniu 1,5 rocznego kontraktu z przez Mateusza Kostrzewskiego z BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski dowiedziały się jako ostatnie. - O tym transferze do dowiedziałem się z Twittera - stwierdził prezes Jerzy Stachyra.

- Już w styczniu dawałem jasne sygnały, że mam propozycje z innych klubów - zaznacza jednak w rozmowie z WP SportoweFakty Mateusz Kostrzewski. - PGE Turów nie podjął żadnych działań, aby mnie zatrzymać, aby to mi było lepiej. Włodarze mówili tylko, że chcą abym został w Zgorzelcu. Chciałem też wiedzieć, jaka będzie przyszłość klubu, jakie są plany na kolejny sezon, ale nie otrzymałem odpowiedzi na te pytania - dodaje.

Według PGE Turowa Zgorzelec Mateusz Kostrzewski nie miał podstaw do rozwiązania kontraktu z klubem. Zupełnie innego zdania jest sam zawodnik.

- Uważam, że miałem prawo rozwiązać kontrakt z powodu zaległości finansowych, które są zarówno w stosunku do mnie, jak i pozostałych graczy oraz trenerów. Moja obecna sytuacja życiowa nie pozwala dłużej czekać na zaległe pieniądze i dlatego podjąłem takie, a nie inne kroki. Z pozostałych czynników, takich jak drużyna, zawodnicy i sztab szkoleniowy byłem zadowolony - kontynuuje Mateusz Kostrzewski.

Klub z przygranicznego miasta podpisał z polskim skrzydłowym ugodę, która według prezesa PGE Turowa Jerzego Stachyry była realizowana i dlatego też nie zamierza wydać Polakowi listu czystości bez którego ten nie zadebiutuje w brawach Stali.

- Ugoda została podpisana jak co roku. Nie jest to jednak żaden aneks do umowy, a tylko akceptacja tego, że dług zostanie spłacony później. Klub pomyślnie przeszedł weryfikację PLK w styczniu, ale długi pozostały - twierdzi Kostrzewski.

27-latek był związany z PGE Turowem od trzech lat. W sezonie 2014/2015 nie rozegrał w czarno-zielonych barwach ani jednego spotkania. Doznał wówczas kontuzji pęknięcia kości stopy. W bieżących rozgrywkach zdobywał średnio 9,7 punktu na mecz, notował też przeciętnie 4,5 zbiórki. W rotacji trenera Mathiasa Fischera był bardzo istotnym ogniwem.

- Nie zrobiłem klubowi nic złego. Dawałem z siebie wszystko zarówno na meczach, jak i na treningach. Przez trzy lata nigdy nie robiłem żadnych problemów, a sytuacja klubu bywała i gorsza, i lepsza. Ja z mojej pracy się wywiązałem i mam nadzieję, że PGE Turów nie będzie mi robił problemów i wyda list czystości - dodaje Mateusz Kostrzewski.

ZOBACZ WIDEO Chorąży z Tonga specjalnie dla nas z Lahti! "Mam wielu fanów w Polsce"

Źródło artykułu: