- Chciałbym pogratulować Spójni. Zagrali naprawdę dobre zawody - zaznaczył Krzysztof Krajniewski, który na parkiecie spędził 17 minut.
Za Max Elektro Sokołem Łańcut trudny pojedynek. Choć od trzypunktowego trafienia rozpoczął go Hubert Pabian to goście zdobyli siedem "oczek" z rzędu. Jak się okazało, była to ich najlepsza seria w meczu. Chwilę później przyszedł fragment nieodwracalny w skutkach. Gospodarze bronili najlepiej w sezonie. Choć nie wykorzystali kilku dogodnych szans pod koszem rywali to i tak wypracowali wystarczającą zaliczkę.
- Weszliśmy w mecz może nie najgorzej, bo prowadziliśmy 7:3, ale później zespół Spójni się rozkręcił, szczególnie w rzutach za trzy. Popełnialiśmy sporo błędów w rotacji w obronie, z czego mieli otwarte pozycje i te "trójki" na wysokim procencie wpadały - analizował skrzydłowy ekipy z Podkarpacia.
Po 20 minutach było 49:26. Mogło się wydawać, że losy spotkania zostały przesądzone. Goście szukali wszelkich sposobów, żeby to zmienić. Gdy byli już na dobrej drodze Spójnia zawsze odpowiadała niwecząc plany lidera I ligi. - W drugiej połowie próbowaliśmy jeszcze walczyć na całym boisku agresywną obroną. Może ta przewaga trochę się zmniejszyła, ale Spójnia zagrała bardzo dobre zawody a my nie zaprezentowaliśmy tego, co potrafimy, szczególnie w obronie. Skuteczność też mieliśmy dość słabą - przyznał Krzysztof Krajniewski.
ZOBACZ WIDEO Hit Serie A dla Napoli! Zobacz skrót meczu AS Roma - SSC Napoli [ZDJĘCIA ELEVEN]