Po raz ostatni koszykarze Polfarmeksu Kutno cieszyli się ze zwycięstwa w PLK dokładnie 5 lutego br. Wówczas na wyjeździe pokonali AZS Koszalin 71:60. Był to jednak dopiero czwarty triumf kutnian w bieżącym sezonie.
Szargany problemami kadrowymi i finansowymi zespół z Miasta Róż nie wywiesza jednak białej flagi. Ostatnio kutnianie sprawili sporo problemów zespołom dużo wyżej notowanym. Zarówno Anwil Włocławek (95:88), jak i PGE Turów Zgorzelec (109:98) do pokonania Polframeksu potrzebowali dogrywek.
- Był to kolejny mecz, który przyjechaliśmy zagrać, żeby wygrać i byliśmy tego blisko. Ciężko walczymy w tym sezonie o to, aby odnieść kolejne zwycięstwo, ale myślę, że idziemy w dobrym kierunku. Przede wszystkim walczymy i nie poddajemy się i z tego wszyscy możemy być dumni - mówił po porażce w Zgorzelcu Krzysztof Szablowski, trener Polfarmeksu Kutno.
W przygranicznym mieście jeszcze w połowie czwartej kwarty kutnianie prowadzili różnicą 10 punktów (79:69). PGE Turów zanotował jednak serię 12-0 i w dogrywce Polfarmeks był już tylko tłem dla skutecznych mistrzów Polski.
Remontady nie było. Sensacyjna porażka Barcelony [ZDJĘCIA ELEVEN]
- Trener Mathias Fischer bardzo dobrze przygotował się do meczu, zresztą tego się spodziewałem. W zasadzie można powiedzieć, że specjalnie nas nie zaskoczył. Znam swój zespół, wiem jakie są jego słabości i on też je doskonale zna. Jest doświadczonym trenerem i to wykorzystywał. Byliśmy oczywiście przygotowani na różne rozwiązania szczególnie w sytuacjach gry Denisa Ikovleva z graczem wysokim. Mam tu na myśli zasłony do piłki. Przekazywaliśmy, podwajaliśmy, zacieśnialiśmy, ale nie zawsze to wychodziło - kontynuował szkoleniowiec Polfarmeksu.
Drużyna z Miasta Róż bardzo długo dotrzymywała zgorzelczanom tempa, a nawet dyktowała warunki meczu. Z świetnej strony pokazał się Michał Gabiński (19 punktów), Michael Fraser (17 punktów, 12 zbiórek), czy Grzegorz Grochowski (10 asyst).
- PGE Turów jest w tej lidze jedną z najlepiej grających drużyn w ataku więc wiadomo było, że będzie trudno. Po takiej ciężkiej walce ciężko też o obronę i w tej obronie niestety popełniliśmy za dużo błędów. Aczkolwiek w takim meczu każda rzecz się liczy, każde posiadanie, czy jedna lub dwie więcej zbiórki po rzutach wolnych, dwie straty mniej. Może wziąłem też zbyt szybko dwie przerwy na żądanie. Nie wiem, nie sprawdzę tego teraz - dodawał Krzysztof Szablowski.