Trener Rosy chwali Zegzułę. "Osiągnął wszystko ciężką pracą i wytrwałością"

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Wojciech Kamiński
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Wojciech Kamiński

Pomimo perturbacji kadrowych w ostatnim czasie, Rosa Radom nie przestaje wygrywać. Zwycięstwo z MKS-em Dąbrowa Górnicza (90:85) było szóstym z rzędu w wykonaniu wicemistrzów Polski. Zadowolony z tego i postawy Filipa Zegzuły jest Wojciech Kamiński.

W meczu 22. kolejki Polskiej Ligi Koszykówki Rosa Radom pokonała MKS Dąbrowa Górnicza 90:85, odnosząc szóste z rzędu i czternaste w ogóle zwycięstwo w bieżącym sezonie. Dzięki temu awansowała na piąte miejsce w tabeli, wyprzedzając właśnie niedzielnego rywala.

Pierwsza kwarta padła jednak łupem gości (16:22). - Zacznę od podziękowań dla kibiców, którzy wierzyli w nas, dopingowali, i pomimo straty dwunastu punktów w drugiej kwarcie zrobiło się na chwilę cicho, ale nie na długo, więc dziękuję za wiarę i wsparcie. Mam nadzieję, że będą z nami cały czas - podkreślił po zakończeniu zawodów Wojciech Kamiński.

W ostatnim czasie doszło do zmian kadrowych w szeregach wicemistrzów kraju, ale paradoksalnie wyszło to drużynie na dobre. Powrócił Igor Zajcew, a niedługo później odszedł Tyrone Brazelton. Poza rotacją wciąż znajduje się Maciej Bojanowski. - Trudne tygodnie za nami, ciągle mamy jakieś problemy kadrowe, ale świetnie sobie z nimi radzimy, wygrywamy, odnieśliśmy bardzo cenne zwycięstwo, do tego jeszcze pięcioma punktami, a więc większą różnicą niż przegraliśmy w Dąbrowie. To się liczy podwójnie - zaznaczył szkoleniowiec, przypominając zakończone porażką 67:71 pierwsze spotkanie MKS-u i Rosy.

Niedzielne starcie było wyrównane i dostarczyło wielu emocji. - Widać było, że rywale są świetnie przygotowani. Zdobywali łatwo punkty, zaskoczyli nas kilkoma rozwiązaniami, i na pewno duże słowa uznania dla trenera Anzulovicia i zawodników za egzekucję, ale to my cieszymy się ze zwycięstwa - przyznał Kamiński.

Coraz więcej minut otrzymuje Filip Zegzuła. Odpłaca się bardzo dobrą grą i rosnącą pewnością siebie na parkiecie. Przeciwko MKS-owi był trzecim strzelcem radomskiej ekipy, zdobywając 15 punktów. - To, co pokazuje w ekstraklasie, i na parkietach pierwszej ligi, trzeba docenić i mu pogratulować. Tym bardziej, że osiągnął to ciężką pracą i wytrwałością. Może być przykładem dla młodych adeptów koszykówki z Radomia, że pracując i mając szczęście, że dostaje się szanse, bo to też jest tak, że czasami się pracuje i czeka długo, ale jak nadarza się okazja, to trzeba z niej skorzystać. To wtedy poznaje się zawodnika i widać, że kiedy trzeba, to on jest gotowy i gra, a nie wtedy, kiedy jest już po meczu - trener ocenił postawę podopiecznego.

ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze

Komentarze (0)