W lutym Stelmet BC Zielona Góra nie prezentował się najlepiej. W drugim miesiącu roku mistrzowie Polski zanotowali w PLK bilans dwóch zwycięstw i trzech porażek, a dodatkowo podopieczni Artura Gronka nie sprostali Cibonie Zagrzeb w ramach w 1/16 FIBA Europe Cup.
- Nie da się przez cały sezon grać na takiej samej intensywności. Po Pucharze Polski i odpadnięciu z europejskich pucharów mieliśmy przestój, ale teraz jest już lepiej. To był bardziej dół psychiczny przez ciągłe wyjazdy, ciągłe skoncentrowanie. Musieliśmy trochę popuścić pary i to było widać na boisku w stratach, niepotrzebnie przestrzelonych łatwych rzutach - przyznał Łukasz Koszarek.
Od momentu porażki z MKS-em Dąbrowa Górnicza na własnym parkiecie, zielonogórzanie wygrali trzy spotkania z rzędu. - Super, że w ostatnich trzech meczach nie mieliśmy za bardzo wymagających rywali. Nawiasem mówiąc, chyba czas na zmniejszenie PLK - skomentował kapitan biało-zielonych. Ostatnie zwycięstwo Stelmetu BC miało miejsce w sobotę, kiedy to mistrzowie Polski pokonali w hali CRS AZS Koszalin 79:60. - Udało się wygrać, zrobiliśmy swoją robotę. Teraz czekamy na szaleństwo w kwietniu, bo tam mamy trudnych rywali - dodał.
W spotkaniu z Akademikami na parkiecie w barwach Stelmetu BC zabrakło Thomasa Kelatiego oraz Nemanji Djurisicia. W meczu tym wystąpił już z kolei Filip Matczak, który wraca do macierzystego klubu po czterech latach przerwy. - Myślę, że Filip tu tworzył swoją historię. To był dla niego pierwszy mecz po powrocie, ważny pod względem emocjonalnym. Dobrze, że wygraliśmy i nie pojawiły się dodatkowe kontuzje, bo ostatnio narzekamy na ciągłe bóle - ocenił reprezentant Polski. - Teraz okazało się, że to bardzo potrzebny krok, bo mamy mały szpital w drużynie. Filip wraca do domu, to dla niego kolejny krok w karierze. Wszyscy go tu dopingują. Czas dla niego, by się z tym zmierzyć. Przyszłość jest przed nim - zakończył Łukasz Koszarek.
ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki: nawet jeśli urwie mi nogę, do końca będę walczył o życie