Nie było większych emocji w starciu PGE Turowa z Asseco Gdynia. Czarno-zieloni chcąc liczyć się w walce o play-off musieli ten mecz wygrać i zrobili to w bardzo przekonywującym stylu.
- Gdy popatrzy się na wynik, to może się wydawać, że to był łatwy mecz, a to nie do końca prawda. Były fazy w tym spotkaniu, że nie wiedzieliśmy jak grać strefą, ale ponownie znaleźliśmy nasz rytm, dobrze ruszaliśmy piłkę, oddawaliśmy ładne rzuty, mieliśmy bardzo dobre akcje - mówił po końcowej syrenie Mathias Fischer, szkoleniowiec zespołu z przygranicznego miasta.
Podopieczni niemieckiego trenera wykorzystywali braki Asseco i w ataku konsekwentnie grali pod kosz, co najlepiej odzwierciedlają statystyki: czołowymi strzelcami zespołu byli Uros Nikolic i Kirk Archibeque, którzy zdobyli odpowiednio 21 i 15 punktów.
- Naszym głównym celem było wygrać zbiórki, kontrolować Krzysztofa Szubargę, a Uros Nikolić i Kirk Archibeque mieli otrzymywać piłkę pod koszem. Moja drużyna bardzo dobrze to zrobiła i znajdowała podaniami wysokich zawodników - analizował Fischer.
ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki: nawet jeśli urwie mi nogę, do końca będę walczył o życie
Wspomniany Krzysztof Szubarga popisał się kilkoma widowiskowymi asystami, ale jako strzelec w tym spotkaniu nie zaistniał. Rozgrywający gdynian zdobył łącznie 9 punktów, a w pierwszej połowie oddał tylko dwa rzuty z gry.
- Szubarga zdobył tylko 9 punktów, a normalnie średnio rzuca ich 17, co oznacza, że dobrze staliśmy w obronie i nie pozwalaliśmy mu na łatwe rzuty - cieszył się Mathias Fischer.