Z Torunia przez Tarnobrzeg do Las Vegas. Jak Przemysław Karnowski trafił do Final Four NCAA

Kamil Czarzasty
Kamil Czarzasty
W Hamburgu dostrzegli go skauci zza oceanu. Tommy Lloyd, asystent trenera drużyny akademickiej Bulldogs z Gonzaga University, do Hamburga poleciał głównie z zamiarem obserwowania reprezentującego Kanadę Kevina Pangosa. Jednak do jego notesu trafił również Karnowski. Dwa lata później polski center zasilił zespół "Buldogów".

Łasuch rzucający za trzy

Zanim Karnowski trafił do NCAA, spędził jeden sezon w polskiej ekstraklasie. W rozgrywkach 2011/12 występował w Siarce Tarnobrzeg. Miał wówczas status amatora - podpisanie zawodowego kontraktu uniemożliwiłoby mu grę w amerykańskiej lidze akademickiej.

- Wtedy Przemek miał trochę problemów z utrzymaniem masy, bardzo lubił słodycze. Mieszkał niedaleko mnie, w pobliżu znajdował się taki sklepik ze słodkościami. Żartowaliśmy, że kiedy przechodzi koło tej budki, powinien mieć opaskę na oczach - wspomina Dariusz Szczubiał, wówczas szkoleniowiec zespołu z Tarnobrzega.
W swoim pierwszym sezonie w Polskiej Lidze Koszykówki, torunianin nie od razu zdobył miejsce w pierwszej piątce zespołu, uchodzącego za ligowego słabeusza. Karnowskiemu przeszkadzały m.in. drobne problemy zdrowotne. Ale już w swoim 7. meczu stał się bohaterem tarnobrzeskich kibiców. 19 listopada 2011 roku Siarka rozgrywała spotkanie z Anwilem. Wygrała je po dogrywce, 109:104. Karnowski zdobył w meczu 27 "oczek", w tym kluczowe punkty na wagę dogrywki. Najważniejszy rzut oddał zza obwodu. Choć dziś Karnowski nie uchodzi za specjalistę w rzutach dystansowych.

- To był niesamowity mecz, po rzucie Przemka Anwil zdobył jeszcze punkty. Sędziowie stolikowi je początkowo uznali, ale sędzia - choć nie mógł tego zrobić, za co później go ukarano dyskwalifikacją - po obejrzeniu powtórki telewizyjnej je anulował, bo dostrzegł, że piłka opuściła ręce zawodnika po czasie - opowiada Szczubiał. - Przemek wówczas pokazywał, że potrafi trafiać także z dystansu. Dziś jednak jego rola jest inna, to typowy center, stąd nie oddaje tylu rzutów z dala od kosza.

Nie była to rekordowa zdobycz punktowa Karnowskiego. Aż 35 "oczek" uzyskał w spotkaniu z AZS Politechniką Warszawską. Był to jego ostatni mecz w Polsce. Niedługo później w tarnobrzeskim liceum im. Mikołaja Kopernika zdał maturę, po czym wyjechał do Stanów Zjednoczonych, podejmując studia na Gonzaga University.

Przez ciernie do gwiazd

W NCAA nie miał łatwych początków. Miewał problemy z językiem, w pierwszym sezonie grywał średnio po 10 minut. Momentalna zmiana szkolnej hali Koło w Warszawie na wielotysięczne areny jak MGM Grand w Las Vegas musiała zrobić swoje. Większym zaufaniem obdarzono go w kolejnym cyklu, stał się graczem startowej piątki. W sezonie 2013/14 zdobywał już średnio 10,4 punktów na mecz.

Równolegle do rozwoju w NCAA, Karnowski coraz odważniej zaczął sobie poczynać w seniorskiej reprezentacji narodowej. Na mistrzostwach Europy w 2015 roku coraz częściej zastępował Marcina Gortata, kończącego grę dla kadry. Była to symboliczna zmiana warty.

Jednak eliminacje do tegorocznego Eurobasketu go ominęły. Pod koniec 2015 r. doznał poważnej kontuzji kręgosłupa.

- To były naprawdę trudne momenty dla mnie. Tym bardziej, że prawie cztery tygodnie nie wiedziałem, co dzieje się z moim organizmem. Nie mogłem nawet wstać z łóżka. Podstawowe czynności życiowe były mocno zaburzone - wspominał Karnowski w rozmowie z WP SportoweFakty. Na szczęście kilkumiesięczna rehabilitacja przebiegła pomyślnie.

- Ta sytuacja tylko pokazała, że trzeba mieć jakiś plan awaryjny na życie, bo nawet dobrze zapowiadająca się kariera zawodnicza może zostać momentalnie zakończona z powodu kontuzji. Przemek jest na szczęście w o tyle komfortowej sytuacji, że skończył studia magisterskie z zakresu zarządzania w sporcie, a teraz jeszcze kształci się na podyplomowych zajęciach MBA. Dzięki temu jest w stanie znaleźć sobie dobrą pracę niekoniecznie jako aktywny zawodnik - mówi Bonifacy Karnowski.

Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. W obecnym sezonie, w którym Karnowski może wstępować tylko ze względu na utratę większości spotkań w poprzednich rozgrywkach, spisuje się rewelacyjnie. Jest wiodącą postacią Gonzaga Bulldogs, wraz z kolegami doprowadził drużynę do pierwszego w historii awansu do Final Four NCAA. Polak jest dziś na ustach całej Ameryki, jego zdjęcie pojawiło się nawet na okładce prestiżowego magazynu "Sports Illustrated". Jest drugim po Jacku Dudzie polskim koszykarzem, który zakwalifikował się do czołowej czwórki amerykańskiej ligi akademickiej.

Mecz półfinałowy z Xavier Musketeers rozpocznie się o północy polskiego czasu z soboty na niedzielę. "Buldogi" uchodzą za faworytów spotkania, a także całego turnieju finałowego.

Dla Karnowskiego mecze w Final Four stanowią zarazem pożegnanie z Gonzagą, w której spędził ostatnie 5 lat. Będzie to jego batalia o przyszłość w seniorskiej koszykówce. Czy trafi do NBA? Czy wróci do Europy? Niemal pewne, że jego postawa w najbliższych dniach będzie tu kluczowa.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Czy Gonzaga Bulldogs awansuje do finału NCAA?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×