Trwa zażarta walka o awans do play-off PLK. Niemal zerowy jest margines błędu dla ekip z miejsc 6-12, które marzą o znalezieniu się w czołowej ósemce ligi. Każda porażka oddala je od celu, każdy triumf zdecydowanie do tego celu przybliża. Tak jest również w przypadku Polpharmy Starogard Gdański i MKS-u Dąbrowa Górnicza, które w niedzielne wczesne popołudnie zmierzyły się ze sobą na Kociewiu.
Kibice byli świadkami meczu walki, obie drużyny walczyły dosłownie o centymetry parkietu. Lepsi w tej walce okazali się przyjezdni, którzy po dobrej czwartej kwarcie wygranej 21:11 mogli cieszyć się z wywiezienia dwóch punktów z trudnego starogardzkiego terenu.
A Farmaceuci? Muszą walczyć dalej. W niedzielę zabrakło im przede wszystkim mocy oraz opcji w ataku. Poza Marcinem Fliegerem, który dwoił się i troił w ofensywie, nie było zawodnika, który byłby w stanie regularnie punktować. To był gorszy dzień Martynasa Sajusa, mimo 15 zdobytych "oczek" swojej najlepszej gry nie zaprezentował także Anthony Miles.
- To bardzo ciężkie spotkanie, bo obie drużyny były bardzo zmobilizowane - mówił po zakończeniu pojedynku Marcin Flieger. - Wiadomo jaka jest stawka każdego kolejnego spotkania i to było widać dzisiaj na parkiecie. Przez trzy kwarty myślę graliśmy dobrze i kontrolowaliśmy mecz. Natomiast w czwartej kwarcie słabo wracaliśmy do obrony, zabrakło gdzieś energii w ataku. Nie potrafiliśmy sobie poradzić z obroną strefami przeciwnika i trochę nas to przyblokowało. Myślę i tak, że gdybyśmy lepiej w tej końcówce wracali do obrony, to mogliśmy odnieść zwycięstwo - podkreślał kapitan Polpharmy.
ZOBACZ WIDEO Pudzianowski: Kowalczyk będzie zasysał tlen wszystkimi otworami