To jest inny Trefl Sopot. "Musimy być ostrożni i pokorni"

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Zawodnicy Trefla Sopot odzyskali radość z gry. Najlepszym przykładem był mecz z AZS-em Koszalin, w którym zdobyli aż 107 punktów. Duża w tym zasługa Marcina Klozińskiego (nowego trenera), który natchnął drużynę do lepszych występów.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Po trzech meczach można śmiało powiedzieć, że drużyna pozytywnie zareagowała na zmianę trenera.[/b]

Marcin Kloziński, trener Trefla Sopot: Ocenę pozostawię innym. Zespół chce pracować na treningach, widzę duże zaangażowanie u zawodników. W trakcie meczów jest duża koncentracja. Powoli zaczynamy dzielić się piłką w ataku. Myślę, że wszystko zmierza w dobrą stronę.

Za trenera Marticia różnie bywało z grą Trefla Sopot. Zawodnicy nie zawsze mieli radość z gry - w niektórych meczach wyglądało to wręcz fatalnie. Teraz jest zupełnie inaczej.

- Nie chcę zabierać głosu w sprawie przeszłości. Odciąłem ten czas grubą kreską. W momencie przejmowania zespołu otrzymałem jasny cel: gra w play-off. Ja chcę swoją pracę wykonać najlepiej jak potrafię. Cieszę się, że nasza gra zaczyna wyglądać, ale tak naprawdę nic jeszcze nie ugraliśmy. Musimy być cały czas ostrożni, pokorni.

Jak smakuje praca w roli pierwszego trenera?

- Wiąże się to z dużą odpowiedzialnością. Tych ludzi, z którymi pracuje należy szanować, ale i być wymagającym w stosunku do nich. To nie jest łatwe zadanie, bo doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że mam mniejsze doświadczenie od niektórych zawodników. Cieszę się, że mam wsparcie w ludziach ze sztabu szkoleniowego - Krzysiek Roszyk, Tobiasz Grzybczak, Aleksander Walda i Maciej Jeszka. Muszę być na każdy trening przygotowany. Jeżeli koszykarze będą widzieli sens w tym co robimy, to wtedy będzie dużo łatwiej. Uważam, że dobre w tej sytuacji jest to, iż mamy z zawodnikami wspólny cel: awans do play-off. Znacznie łatwiej wtedy o sukces.

ZOBACZ WIDEO Remis Sampdorii, grali Polacy. Zobacz skrót meczu z Fiorentiną [ZDJĘCIA ELEVEN]

[b]

Co jest najtrudniejsze?[/b]

- Na takie pytanie nie byłem przygotowany (śmiech)

Prowadzenie odpraw przedmeczowych nie jest problemem?

- Nie. Rozmawiamy z całym sztabem szkoleniowym na temat rywali - z Krzysztofem Roszykiem oglądamy kilka razy wideo z meczami. Musimy być doskonale przygotowani pod względem merytorycznym - mieć plan A, B i C na dane spotkanie. Do tego dochodzą odpowiednie reakcje w trakcie meczów. Jeżeli wykonamy odpowiednio swoją pracę scoutingową i dopasujemy ją do możliwości zespołu, to już wtedy kształtuje się pewien plan na mecz. Odprawa jest zebraniem tego wszystkiego w całość.

Jak wygląda praca z Marcinem Stefańskim i Filipem Dylewiczem? Obaj są bardzo doświadczeni zawodnikami, którzy z wieloma trenerami mieli już do czynienia.

- To duża nauka i wyzwanie. To są zawodnicy na poziomie - pomagają swoim zachowaniem. Prawda jest taka, że reszta drużyny na nich patrzy. Jeśli są zaangażowani, chcą rywalizować na treningach, to inni za tym pójdą. Oni się w 100 procentach z tego wywiązują.

Zapytałem o Dylewicza, bo mam wrażenie, że w końcu gra na miarę swojego potencjału. Zmiana trenera wpłynęła na niego pozytywnie.

- To bardzo dobry zawodnik z dużym doświadczeniem. Cieszę się, że z każdym meczem coraz mocniej nam pomaga.

Na koniec zapytam o Nikolę Markovicia, który w spotkaniu z Energą Czarnymi Słupsk nie pokazał się z dobrej strony - był sfrustrowany. Jednak kolejne mecze pokazały, że to był jednorazowy "wyskok".

- Też tak do tego pochodzę. W Kutnie zagrał 17 minut, ale to było spowodowane dużą liczbę przewinień. W meczu z AZS-em pokazał, że jest jednym z najlepszych podkoszowych w lidze. Jeśli ktoś martwił się o Nikolę Marković, to mogę go uspokoić. To dobry gracz, który chce wywalczyć play-offy dla Trefla.

Komentarze (0)