Wojciech Kamiński: Kolejny raz potrafiliśmy wyjść z opresji

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Wojciech Kamiński
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Wojciech Kamiński

W meczu 29. kolejki PLK Rosa Radom miała olbrzymie problemy z Miastem Szkła Krosno. Kolejny raz zachowała jednak "zimną krew" i odrobiła 10-punktową stratę po trzeciej kwarcie, i wygrała 65:63. Spotkanie skomentował trener Wojciech Kamiński.

W meczu 29. kolejki Polskiej Ligi Koszykówki Rosa Radom odniosła bardzo ważne zwycięstwo z Miastem Szkła Krosno (65:63), ale rywal sprawił jej olbrzymie problemy. Uznania dla postawy beniaminka w całych rozgrywkach nie ukrywał Wojciech Kamiński. - Gratuluję drużynie Miasta Szkła Krosno walki, dobrej postawy i całego sezonu. Myślę, że zasłużyła sobie na to swoją grą - powiedział trener.

Po pierwszej kwarcie wicemistrzowie kraju prowadzili 19:14. Później ich gra się załamała. Drugą odsłonę przegrali 15:17, a prawdziwy kryzys przyszedł po przerwie. Część odpowiedzialności za taki obrót spraw szkoleniowiec wziął na swoje barki.- Dobrze weszliśmy w ten mecz i chyba trochę za szybko chciałem pozmieniać ustawienie. To się zemściło - przyznał.

Walkę na tablicach gospodarze przegrali 40:48. - Szesnaście zbiórek do przerwy w ataku drużyny gości to jest wynik karygodny i na pewno nie możemy dać sobie tak zbierać piłek - podkreślił Kamiński.

Trzecia kwarta padła łupem beniaminka 22:9. Podobnie jak to miało miejsce w poprzednim meczu, z PGE Turowem Zgorzelec, Rosa zachowała "zimną krew" w kluczowych momentach, trafiając najważniejsze rzuty w samej końcówce spotkania. Odrobiła z nawiązką 10-punktową stratę. - Kolejny raz pokazaliśmy, że jeśli jesteśmy skoncentrowani, to nawet w trudnych momentach potrafimy wychodzić z ciężkich opresji - zaznaczył trener.

- Wygraliśmy, ale chyba nikt poza kibicami sobie takich horrorów nie życzy. Dla nich super, dla nas na ławce trochę mniej - skomentował z uśmiechem szkoleniowiec. - Ładny mecz do oglądania. Dla nas liczą się dwa punkty - zakończył.

ZOBACZ WIDEO Potężny wsad koszykarza Barcelony i... zobacz, co się stało!

Komentarze (0)