Koszykarz-artysta. LeBron James jest dla niego inspiracją

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Tacy koszykarze jak Kyle Weaver bardzo rzadko pojawiają się w Polsce. On swoją grą potrafi zachwycić nawet największych malkontentów. Amerykanin w rozmowie z WP SportoweFakty mówi o pasji, artyzmie i inspirowaniu się LeBronem Jamesem.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Obserwując pana grę mam wrażenie, że oglądam koszykarza-artystę. Jest coś w tym?[/b]

Kyle Weaver, koszykarz Polskiego Cukru Toruń: Odpowiada mi taki przydomek. Mówiąc na poważnie, cieszę się, że ktoś dostrzega i rozumie sposób mojej gry. To wiele dla mnie znaczy. Nie ukrywam, że bawię się koszykówką. W pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Czym jest dla pana koszykówka?

Na pewno pracą w pierwszej kolejności, ale także wielką pasją, która mnie nakręca i motywuje do działania każdego dnia. Kiedyś przeczytałem takie hasło: koszykówka to styl życia. To do mnie idealnie pasuje.

ZOBACZ WIDEO Gwiazda światowego boksu przegrywa przed czasem, to koniec kariery?

Swoim stylem gry przypomina pan nieco LeBrona Jamesa. Czy gwiazdor Cavaliers jest dla pana inspiracją?

Coś w tym porównaniu jest. LeBrona oglądam bardzo często, wzoruję się na nim. Jego gra na półdystansie, wjazdy pod kosz i kreowanie pozycji partnerom - na te aspekty patrzę najbardziej. Nie ukrywam, że uwielbiam sposób jego współpracy z kolegami na parkiecie i poza nim. To doskonały przywódca.

Oglądamy teraz Kyle'a Weavera w najlepszej wersji?

Jestem teraz w dobrej dyspozycji. Znalazłem prawdziwą nić porozumienia z trenerem, jak i zawodnikami. Lubię play-off. To mój czas. Ja czuję się ważną postacią zespołu i wiem, że dużo kibiców, dziennikarzy na mnie patrzy i ocenia. Nie mogę ich zawieść, choć uważam, że stać mnie na jeszcze lepszą grę. Oglądam swoje mecze i analizuję.

[b]

Samemu czy wspólnie z drużyną?[/b]

Samemu. Po każdym spotkaniu biorę płytę z zapisem naszego meczu i oglądam. Robię to bardzo dokładnie. Akcja po akcji, minuta po minucie. Nie chcę niczego ominąć, bo każdy szczegół w koszykówce ma ogromne znaczenie.

Śledził pan informacje dotyczące głosowania trenerów na MVP sezonu zasadniczego?

Nie. Kto został MVP?

Shawn King.

O proszę. To mnie zaskoczyłeś. Myślę, że o jego wyborze zadecydowały cyfry. Mimo wszystko uważam, że w PLK jest wielu zawodników, którzy zasługują na miano MVP.

Kogo ma pan na myśli?

Niech to pozostanie moją tajemnicą.

Kyle Weaver jest w tym gronie?

Myślę, że tak. Rozegrałem całkiem przyzwoitą rundę, starałem się pomagać zespołowi na wiele sposobów.

[b]

Prowadzicie w ćwierćfinale z Rosą Radom 2:0. To zaskoczenie. Mało kto na was stawiał.[/b]

Słyszeliśmy o tym. Ludzie nie doceniają naszej drużynie. A pokazaliśmy przecież, że mamy potencjał. 13 zwycięstw z rzędu nie było dziełem przypadku. Dziwię się, że duża część kibiców nas lekceważy. Te słowa w sumie były dla nas motywacją do jeszcze lepszej gry. Myślę, że momentem przełomowym było odrobienie 17-punktowej straty w pierwszym spotkaniu. Wtedy nabraliśmy przekonania, że możemy ich ograć i awansować do półfinału.

Seria z Rosą to także pojedynek dwóch koszykarskich magików - pana i Ryana Harrowa.

Haha. Coś w tym jest. Ryan to wielki spryciarz, który na boisku jest jak wąż. Trudno go powstrzymać. W pierwszym meczu mocno nas skrzywdził. Robił, co chciał z naszą obroną, ale na szczęście w kolejnym spotkaniu znaleźliśmy na niego sposób.

Źródło artykułu: