Trzeci mecz w ćwierćfinałowej rywalizacji pomiędzy Rosą Radom a Polskim Cukrem Toruń był najlepszą wizytówką play-offów. Przez ponad 39 minut goście "gonili" wynik. Choć już w połowie trzeciej kwarty boisko z powodu popełnienia pięciu fauli musiał opuścić Krzysztof Sulima, nie osłabiło to w żaden sposób siły podkoszowej ekipy z Grodu Kopernika.
Ostatnie sekundy rozgrzały do czerwoności zgromadzonych w hali MOSiR kibiców. Długimi fragmentami mająca nóż na gardle Rosa prezentowała się świetnie. W czwartej kwarcie dopadła ją jednak zapaść, podobnie jak to miało miejsce w pierwszym spotkaniu.
Najpierw Kyle Weaver stracił piłkę na rzecz Darnella Jacksona i Michała Sokołowskiego. Ten ostatni pobiegł do kontry, jednak został zablokowany przez Obiego Trottera. Kapitalną "czapą" na Aleksanderze Perce odpowiedział środkowy radomskiej drużyny.
Na pół minuty przed końcową syreną z dystansu nie trafił Sokołowski. W kluczowym momencie zrobił to natomiast kapitalnie dysponowany Weaver, który pozostał kompletnie bez krycia. Na zegarze pozostało niespełna 14 sekund. Wojciech Kamiński poprosił o czas.
Już z perspektywy parkietu widać było, iż wyprowadzona zza linii bocznej piłka miała przejść inną drogę. - Ta akcja miała wyglądać inaczej, ale stało się, jak się stało, nie ma co gdybać. "Sokół" znalazł się na czystej pozycji, lecz nie trafił - skomentował trener. Obwodowy minął Cheikha Mbodja, jednak po jego rzucie piłka wykręciła się z kosza i z końcowego triumfu mogli cieszyć się torunianie: