Koszykarze Anwilu Włocławek po dramatycznym spotkaniu wygrali z Energą Czarnymi 71:68, choć jeszcze na pięć minut przed końcem meczu to słupszczanie prowadzili 65:59.
- Mecze mają podobny scenariusz. Wszystkie rozstrzygają się w samych końcówkach. My na pewno możemy zagrać dużo lepiej w ataku. Jestem zadowolony z tego, co pokazaliśmy w obronie. To jest droga, którą musimy podążać - mówi Igor Milicić.
- Gospodarze prowadzili już sześcioma punktami w czwartej kwarcie, ale nie pękliśmy. To był kluczowy moment spotkania - dodaje szkoleniowiec lidera PLK po fazie zasadniczej.
Milicić mógł w tym meczu liczyć na graczy obwodowych. Nemanja Jaramaz zdobył 17 punktów, Kamil Łączyński dołożył dziewięć, z kolei James Washington - siedem.
ZOBACZ WIDEO: Polski himalaista przeżył "biwak śmierci" na Mount Everest. Niebywała odporność!
- To było kolejne trudne spotkanie. Przez większą część meczu przegrywaliśmy, ale pokazaliśmy charakter. W samej końcówce opanowaliśmy nerwy i wygraliśmy. Bardzo się z tego powodu cieszymy, ale robota nie jest jeszcze wykonana do końca - podkreśla najlepszy strzelec Anwilu w tym spotkaniu.
W tym momencie w lepszym położeniu są włocławianie, którzy prowadzą 2:1, odzyskując przewagę własnego parkietu. Igor Milicić przestrzega przed popadaniem w hurraoptymizm. - Wynik 2:1 nic nie znaczy. Gra się do trzech zwycięstw. Wszystko jest otwarte - przyznaje.
Czwarte spotkanie w tej serii odbędzie się w czwartek w Słupsku. Początek zawodów o godzinie 17:45.