Za sobą ma naprawdę dobry sezon, ale to właśnie w serii półfinałowej pokazał, jak wiele znaczy dla GTK Gliwice. Kacper Radwański, bo właśnie o tym zawodniku mowa, w trzech meczach z Sokołem Łańcut zdobywał średnio nieco ponad 19 punktów, grając na 50-proc. skuteczności z gry. Jego dobra forma może mieć wielkie znaczenie. Zwłaszcza, że Legia na obwodzie także ma kim straszyć.
Dawid Siemieniecki, WP SportoweFakty: Jesteś jednym z nielicznych graczy, którzy pamiętają poprzedni, bardzo zły dla GTK sezon. Rok później jesteście na przeciwległym biegunie - w finale ligi. Uczucie zapewne wspaniałe?
Kacper Radwański, koszykarz GTK Gliwice: Bez porównania. Ciężko cokolwiek pozytywnego powiedzieć o minionym sezonie. W tym jest zdecydowanie lepiej. My już plan minimum wykonaliśmy, ale żeby było jasne - ostatniego słowa jeszcze nie powiedzieliśmy.
Jaki to był sezon dla waszego zespołu?
Ten sezon jeszcze się nie skończył. Została ostatnia karta do zapisania.
W tegorocznych play-offach idziecie jak burza. Sześć meczów i sześć wygranych, ale były to bardzo zacięte spotkania. W żadnym jednak się nie potknęliście. To chyba szczególnie warte podkreślenia?
Takie zwycięstwa budują pewność siebie i scalają nas jako zespół.
ZOBACZ WIDEO: Michał Kwiatkowski otwarcie o swoich relacjach z Rafałem Majką. "Wzajemnie się nakręcamy"
W półfinale los skojarzył was z faworyzowanym Sokołem Łańcut. Jesteście nieco zaskoczeni, że tę rywalizację wygraliście już w trzech spotkaniach?
Dlaczego mielibyśmy być zaskoczeni? Play-offy to taki czas, gdzie każdy chce wygrać za wszelką cenę. Naprawdę ciężko pracowaliśmy przez cały sezon, aby teraz właśnie zbierać żniwo tych treningów. Podchodzimy do każdego przeciwnika z szacunkiem, ale znamy też swoją wartość i wiemy, na co nas stać.
W finale będzie jednak trudniej, bo Legia posiada szerszy skład niż Sokół. Może to mieć decydujące znaczenie?
Głębia składu to bardzo ważny aspekt w walce o mistrzostwo. My też posiadamy jednak zbilansowany zespół. Jeśli w danym meczu któremuś z nas nie idzie, znajdzie się osoba, która bierze ciężar gry na swoje barki. Bardzo to nam pomaga.
Legia wygląda na bardzo mocną. Potknęła się z Biofamem Basket Poznań, ale chyba dużo jej to dało, bo Spójni Stargard wręcz nie dała szans. Na teraz gra bardzo pewnie. Ma jakieś słabe strony?
Każdy zespół ma słabe strony - czy to Legia Warszawa, czy my, czy ktokolwiek inny. Pytanie, kto te słabe strony lepiej wykorzysta podczas meczów finałowych.
W czym będziecie upatrywali swoich szans?
Mówi się, że atak wygrywa mecze, a obrona wygrywa mistrzostwa.