Marcin Gortat: Bońkowi dobrze się dowodzi, bo ma do wydania 30 albo i 90 milionów
W polskiej koszykówce nie dzieje się najlepiej. Nie ma zbyt wielu poważnych sponsorów, więc brakuje pieniędzy na rozwój dyscypliny. Co gorsza, pojawiają się konflikty - między innymi na linii Marcin Gortat - PZKosz.
Jak już informowaliśmy, iskrzy na linii Gortat - PZKosz. W spór wciągani są też inni gracze. - Ten konflikt jest zaogniony coraz bardziej i to w różnego rodzaju miejscach. Został w to wciągnięty trener reprezentacji Polski, z którym nie mam żadnego konfliktu i problemu. Wciągnięto w to też niektórych zawodników. Ten konflikt powstał na bazie tego, co widzimy. Dla mnie koszykówka w Polsce nie wygląda obecnie tak, jak powinna. Taka jest moja opinia. Uważam, że jestem zawodnikiem i człowiekiem, który w Polsce promuje ten sport i nadszedł czas, aby coś głośno powiedzieć - dodał zawodnik Washington Wizards.
Pojawiają się głosy, że gdyby Gortat zaczął działać w związku, to byłoby lepiej. Koszykarz nie podziela tych opinii. - Niestety, nie dzieje się najlepiej. Miejmy nadzieję, że to zostanie wytłumaczone i w końcu ludzie zaczną działać. Na stronę związku działa to, że dzisiaj się mówi, iż w polskiej koszykówce potrzeba autorytetu, takiego jak w piłce nożnej, gdzie jest Zbigniew Boniek. Ja powiem krótko. Nawet, jak Marcin Gortat pojawi się w PZKoszu, to nadal nic się nie zmieni, jeśli nie będzie sponsora - stwierdził.
Marcin Gortat rozstał się już z reprezentacją Polski i niemal przesądzone jest, że do niej nie wróci. - Mój czas w reprezentacji dobiegł już końca. Jest prawie w stu procentach pewne, że do niej nie wrócę. Teraz jest czas na Przemka Karnowskiego, żeby zaczął grać w kadrze i ją ciągnął do przodu. W reprezentacji mamy zmianę pokoleniową i tak naprawdę moja obecność w niej już dzisiaj nie pomaga - podsumował 33-latek.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: gwiazdor UFC uderzył kibica (WIDEO)