Mylesa McKaya nie trzeba przedstawiać sympatykom PLK, Amerykanin ma za sobą świetne występy w zespole z Dąbrowy Górniczej, który w sezonie 2014/2015 był beniaminkiem ligi. Amerykanin był wtedy najlepszym strzelcem drużyny, ale i wyróżniającym się graczem na tle całej ligi, kończąc rozgrywki ze średnią 19,3 punktu na mecz.
Nie jest tajemnicą, że Amerykanin mógł do Włocławka trafić właśnie w 2015 roku, ale po świetnym sezonie w Dąbrowie Górniczej, chciał sprawdzić się w silniejszej lidze - ostatecznie trafił do zaplecza francuskiej ekstraklasy, gdzie na koniec sezonu święcił awans do najwyższej klasy rozgrywkowej.
- Wiele razy rozmawiałem z trenerem. Zarówno przed podpisaniem umowy, jak i później, gdy już parafowałem kontrakt. Rozmawialiśmy o wzajemnych oczekiwaniach i o tym, jak to ma wyglądać w sezonie. Chodzi o to, aby drużyna wygrywała każdy kolejny mecz. Na pewno nie będzie łatwo. Zespół się zmieni, ale wiem, że trener Milicić buduje ekipę w oparciu o graczy, którzy mają coś do udowodnienia - powiedział Amerykanin dla oficjalnej strony klubu z Włocławka.
Ostatni sezon Myles McKay postanowił poświęcić dla swojej rodziny. W czerwcu ubiegłego roku zmarł ojciec zawodnika, ten więc postanowił zawiesić karierę (rozegrał tylko jeden mecz w Izraelu) i wrócić do Stanów Zjednoczonych, by wspierać swoją mamę.
ZOBACZ WIDEO Magia! Siedem najlepszych akcji finałów Ligi ACB!
- W czerwcu 2016 odszedł mój tata. Po 37 latach małżeństwa, nagle moja mama została sama i przeżyła tę sytuację bardzo mocno. Dlatego uznałem, że muszę poświęcić rok z mojej kariery, aby zadbać o mamę i upewnić się, że wszystko będzie dobrze. Dzisiaj sytuacja jest lepsza i mogłem wrócić do koszykówki - wyjaśnił.
We Włocławku wszyscy pamiętają świetne występy zawodnika w barwach MKS-u Dąbrowa Górnicza. Kibice mają nadzieję, że 31-latek odnajdzie się w barwach Anwilu i będzie postrachem dla innych zespołów. Dla wielu sympatyków włocławskiej drużyny pod znakiem zapytania stała forma Amerykanina, który miał przecież roczną przerwę. Sam zawodnik zapowiada, że jest w świetnej dyspozycji i kibice powinni być o niego spokojni.
- Mam wiadomość dla fanów Anwilu: nie martwcie się o moją formę fizyczną. Trenowałem i grałem w koszykówkę przez cały rok. Pracowałem na siłowni i na parkiecie każdego dnia i tak naprawdę, karierę zawiesiłem tylko formalnie. Faktycznie – cały czas trenowałem. We Włocławku stawię się w takiej formie, w jakiej opuszczałem Izrael rok temu - dodał.
Włocławscy kibice mają w pamięci wyczyny Deividasa Dulkysa, popisy Davida Jelinka,czy świetne trafienia Nemanji Jaramaza i liczą, że nowy zawodnik również zapisze się w ich pamięci jako prawdziwy lider. Jedno jest pewne - Igor Milicić doskonale zna swojego nowego zawodnika i będzie wiedział, jak wykorzystać jego ogromny potencjał. W najbliższych dniach powinniśmy poznać kolejne nazwiska zawodników, którzy wzmocnią włocławski zespół.