Przemysław Frasunkiewicz zachwycony pracą kadrowiczów. "Poczucie polskości zmienia się. Oby otrzymać ten trend"

O projekcie kadry Polski B, rosnącym poczuciu "polskości" u zawodników, ale także o modelu funkcjonowania Asseco Gdynia, transferach i zbliżającym się sezonie rozmawiamy z trenerem Przemysławem Frasunkiewiczem.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Kadra Polski B w Chinach Materiały prasowe / KoszKadra / Kadra Polski B w Chinach
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jak pan ocenia miesięczną przygodę z reprezentacją Polski B?

Przemysław Frasunkiewicz, trener reprezentacji Polski B i Asseco Gdynia: Bardzo pozytywnie. Jestem pod wrażeniem pracy wszystkich zawodników, którzy pojawili się na zgrupowaniu. Cieszę się, że w jednym czasie mogliśmy sprawdzić w warunkach meczowych młodych, perspektywicznych koszykarzy, przed którymi świetlana przyszłość. Jestem zaskoczony, bo rzadko się zdarza, żeby osiem spotkań z rzędu grać na tak dużej intensywności i na takim zaangażowaniu. Wszyscy byli skupieni i zdeterminowani. Każdy chciał pokazać, że gra dla orzełka na piersi. Podczas hymnu można było dostrzec ciekawe obrazki.

Ja grałem w różnych reprezentacjach, począwszy od młodzieżowych, a kończąc na seniorskich i często różnie bywało z tym poczuciem "polskości". Tutaj nie było z tym żadnego problemu - każdemu bardzo zależało. Nikt nie odpuszczał. Mam nadzieję, że ten trend będzie szedł właśnie w tę stronę.

Tournee po Chinach zakończyliście z bilansem 5:3. Na ile wyniki tych meczów mają znaczenie?

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: "Ibra" jest ze stali. Ten film zaskoczył fanów

Wyniki zawsze mają znaczenie. Cieszę się, że z Chin wróciliśmy z pozytywnym bilansem. Uważam, że z meczu na mecz rozkręcaliśmy się, graliśmy coraz lepiej. W tych przegranych spotkaniach nie mieliśmy problemów z organizacją gry, a ze skutecznością. Było mnóstwo otwartych pozycji, ale nie mogliśmy trafić nawet spod kosza.

Jakie wnioski przekazał pan trenerowi Mike'owi Taylorowi?

Byliśmy w stałym kontakcie z trenerem Taylorem, który był bardzo zainteresowany przebiegiem zgrupowania. Wysłaliśmy mu już także raport ze wszystkich meczów w Chinach. Szkoleniowiec będzie wszystko wiedział: "co, gdzie, kto i jak." (śmiech)

Czy w tak krótkim czasie udało się wdrożyć jego pomysły taktyczne?

Tak, choć czasu było faktycznie mało. Tym bardziej, że jego taktyka jest bardzo rozbudowana. W naszym playbooku mieliśmy tylko podstawowe rzeczy, tak aby każdy z zawodników przyzwyczajał się do tego systemu. Swoich kilka elementów też wprowadziliśmy - przede wszystkim rozgrywanie "akcji specjalnych". Tego wymaga sytuacja meczowa. To się wszystko dobrze funkcjonowało, fajnie się zazębiało.

Warto kontynuować ten projekt?

Jak najbardziej. To jest bardzo ciekawy projekt z wielu względów. Oprócz aspektów szkoleniowych i koszykarskich, dochodzą elementy czysto psychospołeczne. Zawodnicy muszą nauczyć się pracy w grupie - przez dwa tygodnie przebywali w jednym miejscu. Widziałem, że zawiązały się nowe znajomości. To służy polskiej koszykówce. Bo jeśli młody zawodnik idzie z jednego klubu do drugiego, a tam już kogoś zna, to łatwiej mu zafunkcjonować i pokazać swoje walory.

Miał pan sześciu zawodników z Asseco Gdynia na tym zgrupowaniu. Czy w związku z tym, że pracuje pan z nimi na co dzień, to mieli łatwiej czy wręcz przeciwnie?

Ja na nich nie patrzyłem jak na swoich zawodników z klubu. Nikogo nie faworyzowałem, a jeśli już była jakaś różnica, to wymagałem więcej od graczy Asseco, bo mnie znają i szybciej powinni reagować w pewnych sytuacjach. Wiem, że pojawiały się różne głosy na ten temat, ale mnie one kompletnie nie interesują.

Dlaczego?

Jeżeli w Asseco staramy się mieć jak najwięcej młodych zawodników, to naturalną kwestią jest fakt, że będą grali w różnych reprezentacjach.

Ostatnio na Twitterze wywiązała się dyskusja na temat założeń projektu Asseco i sensu dalszego funkcjonowania w PLK. Jak pan się do tego odnosi?

Wszyscy chcieliby mieć silną reprezentację, super zawodników, a już nie wszyscy chcą dawać szansę młodym, wychowywać, trenować i przygotować do gry na poziomie ekstraklasy. My bardzo mocno idziemy w szkolenie młodzieży, a i tak słyszę krytyczne głosy. Ja tego nie rozumiem. Jeśli tak młody zespół utrzymuje się w PLK i czasem napsuje krwi nawet tym najlepszym, to świadczy o tym, że warto kontynuować ten projekt. Jestem zdania, że każdy zawodnik, który u nas był w zeszłym roku, poszedł do góry, rozwinął się. Stał się po prostu lepszym graczem.

Najlepszą rekomendacją jest fakt, że to sami zawodnicy zgłaszają się do klubu. Są w stanie grać w Asseco za mniejsze pieniądze.

To prawda. Otrzymujemy oferty różnych zawodników, którzy widzą, że mogą tutaj rozwinąć skrzydła. Przeszłość pokazuje, że warto do nas przyjść, by później trafić do silniejszych drużyn. Przykłady? Kowalczyk, Matczak, Parzeński. Żołnierewicz też był rozchwytywany przez wiele zespołów. Teraz w kolejce czekają kolejni zawodnicy: Witliński, Put.

Wiem, że część kibiców chciałaby oglądać amerykańskie gwiazdy, ale w czasach gdy jest mało pieniędzy w sporcie, to uważam, że nie ma sensu robić czegoś na siłę, tylko po to, żeby zająć jedną lub dwie pozycje wyżej w tabeli. To irracjonalne działanie.

Jak będzie wyglądało Asseco Gdynia w sezonie 2017/2018?

Nasz styl gry się nie zmieni. Nadal będziemy preferować grę na dużej intensywności. W minionym sezonie mieliśmy najwyższe tempo w PLK. To czasami odbija się na skuteczności, ale na pewno przy tym takim stylu zostaniemy.

Jestem przekonany, że ci zawodnicy, których posiadamy, dadzą z siebie wszystko. Jaki będzie wynik? Tego nikt nie wie, ale mogę zapewnić, że będziemy walczyć w każdym spotkaniu na 100 procent swoich możliwości.

Czy do tego zestawu dojdzie jeszcze Marcel Ponitka?

Wiem, że prowadzi rozmowy z klubem. Bardzo chciałbym, żeby Marcel dalej u nas grał, bo w poprzednim sezonie pokazał, iż ma ogromny potencjał. Gdy przychodził, to spodziewałem się, że będzie grał po pięć minut, a okazało się, że jego średnia kręciła się w okolicach 20-25 minut. Pomógł nam w wielu meczach.

Czy w przypadku odejścia Marcela, klub ma przygotowany wariant "B"?

Coś wykombinujemy, mamy jakieś inne opcje przygotowane, ale nie ukrywam, że bardzo liczę na to, że Marcel jednak klubu nie zmieni.

Dość nieoczekiwanie do zespołu w ostatnich tygodniach dołączył Bartłomiej Pietras, który ostatnio występował w Hiszpanii. Jak doszło do tego transferu?

To podobna sytuacja do tej, która miała miejsce w poprzednim sezonie z Marcelem Ponitką. Jeśli pojawia się bardzo utalentowany, młody zawodnik, to nie można nie skorzystać z takiej okazji. Szczególnie, że to gracz wysoki, a takich na rynku jest po prostu bardzo mało.

Czy model Asseco Gdynia to przykład do naśladowania dla innych w PLK?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×