Podopieczni Ainarsa Bagatskisa od początku ruszyli po swoje i trzeba przyznać, że rywale nie bardzo im w tym przeszkadzali. Ostatecznie Łotysze triumfowali różnicą aż 32 punktów.
Od początku zdołali narzucić swój styl gry. Grali szybko i ofensywnie. Nie do zatrzymania był Kristaps Porzingis, a zza łuku perfekcyjnie rzucał Janis Timma. Zresztą najgroźniejsza broń reprezentantów Łotwy, czyli rzut zza łuku, działał w niedzielę bez zastrzeżeń.
Trafili aż 15 trójek, a potrzebowali na to zaledwie 25 prób. Dało to znakomitą skuteczność na poziomie 60 procent. Wspomniany już Timma wykorzystał wszystkie cztery swoje rzuty. Mecz zakończył z dorobkiem 21 oczek. Dołożył do tego 6 asyst, 5 zbiórek i 2 przechwyty.
Porzingis w 22 minuty spędzone na parkiecie dodał 19 punktów (5/8 z gry), 6 zbiórek, 3 asysty i 2 bloki.
Wśród pokonanych tak naprawdę kroku dotrzymać starali się tylko dwaj wielcy liderzy, czyli Nikola Vucevic i Bojan Dubljevic. Ten drugi oddał sześć prób zza łuku - wszystkie znalazły drogę do kosza.
Niestety dla Czarnogóry po raz kolejny bardzo blado wypadł Tyrese Rice. Naturalizowany gracz z USA zaliczył 2 punkty i 3 asysty.
Ćwierćfinałowym rywalem Łotyszy będą Słoweńcy. Mecz rozegrany zostanie we wtorek 12 września.
Łotwa - Czarnogóra 100:68 (27:15, 26:22, 29:15, 18:16)
(Timma 21, Porzingis 19, Strelnieks 12 - Dubljević 21, Vucević 16)
ZOBACZ WIDEO Triumf Juventusu, parada Wojciecha Szczęsnego - zobacz skrót meczu Juventus - Chievo [ZDJĘCIA ELEVEN]