To nie był perfekcyjny mecz gospodarzy. Team Michała Barana rozpoczął bojaźliwie, w efekcie czego szybko musiał gonić wynik. Koszykarze Miasta Szkła szybko jednak wstali z kolan, a sygnał do ataku dał Krzysztof Jakóbczyk.
- Pierwszy mecz o stawkę, presja kibiców plus inauguracja rozgrywek - to wszystko po cześć musiało rozstrzygać się w głowach. Niewiadomą było również zachowanie kilku nowych graczy: Pinkstona czy Mustapicia. Pierwszy bardzo długo nie grał w koszykówkę, a drugi jest bardzo młodym graczem - tłumaczy szkoleniowiec Miasta Szkła.
Pojedynek na Podkarpaciu z pewnością mógł się podobać.
- Na pewno był to mecz walki. Obie strony włożyły dużo serca w ten pojedynek. Mieliśmy swoje wzloty i upadki, jednak czuć było, że mamy pewną przewagę. Słabszą naszą stroną były natomiast zbiórki na własnej tablicy. Przy dobrej obronie, rywale często ponawiali swoje akcje. To wybijało nas z rytmu - tłumaczy Baran.
ZOBACZ WIDEO Domowa wygrana Realu Madryt z Espanyolem. Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]
W trzeciej kwarcie podopieczni Pawła Turkiewicza byli stroną dominującą. Koszykarze z Gliwic mogli nawet przechylić ten pojedynek na swoją korzyść, jednak gospodarze włączyli piąty mecz. Kluczowa okazała się również świetna atmosfera, panująca na hali w Krośnie. Fani Miasta Szkła znów pokazali wielki doping.
- W czwartej kwarcie udało nam się znaleźć odpowiednie ustawienie w rotacji. Chwała zawodnikom za to. Wiedzieliśmy, że jest to bardzo ważny mecz. Siedem kolejnych pojedynków rozegramy z czołową ósemką poprzedniego sezonu. Nie wygrywając tego spotkania, moglibyśmy się poważnie "zakopać". Będziemy oczywiście walczyć w każdym meczu o zwycięstwo, ale nie będzie łatwo - dodaje Michał Baran.
W następnej kolejce Miasto Szkła Krosno podejmować będzie Anwil Włocławek. – Myślę, że nasza gra z tygodnia na tydzień będzie coraz lepsza - kończy szkoleniowiec.