Dzień przed meczem Stelmetu BC Zielona Góra z Treflem Sopot Thomas Kelati odbył pierwszy trening po miesięcznej przerwie. Amerykanin z polskim paszportem nad morzem jeszcze nie zagrał. Okazja do debiutu w tym sezonie przyszła w środę, gdy mistrzowie Polski podejmowali PGE Turów Zgorzelec. - Nie wiedzieliśmy, czy zagram w tym meczu. W związku z kontuzją Savovica oraz kłopotami zdrowotnymi Moore'a powiedziałem, że mogę spróbować wyjść na parkiet. Spisałem się nieźle, ale ciągle nie czuję się w dobrej formie. Lepsza dyspozycja przyjdzie z czasem - przyznał Kelati.
Stelmet BC wysoko pokonał PGE Turów 102:64. O ile w pierwszej połowie zgorzelczanie nie odstawali zbytnio od mistrzów Polski, to w drugiej części meczu podopieczni Artura Gronka nie dali rywalom żadnych szans. - Jesteśmy mocnym zespołem, a wynik pokazuje, że zdominowaliśmy rywala. Spodziewaliśmy się większej walki ze strony Turowa. Robiliśmy to, co chcieliśmy - skomentował Kelati.
Amerykanin z polskim paszportem kolejny raz zagrał przeciwko PGE Turowowi, w którym spędził kilka lat swojej kariery. - Spotkania z Turowem zawsze mają dla mnie wymiar sentymentalny, bo mam w Zgorzelcu dom i tam zaczynałem swoją karierę. Teraz gram jednak w innym klubie. Nie ma zmiłowania dla żadnego rywala - powiedział.
Najjaśniejszą postacią środowego spotkania w Zielonej Górze był Vladimir Dragicević, który zdobył 33 punkty, trafiając wszystkie z 15 oddanych rzutów z gry. - Żartowaliśmy w szatni, że to najłatwiejsze 33 punkty w jego karierze. Dla mnie Vlado to jeden z najbardziej mobilnych podkoszowych. Jest szybki, świetnie odnajduje się pod koszem. Ma wielkie umiejętności i talent. Gdy Dragicević jest w dobrej formie, zespół na tym dużo zyskuje p ocenił Kelati.
ZOBACZ WIDEO Rajd Nadwiślański: Filip Nivette z przytupem sięgnął po tytuł