Janusz Jasiński: Przestańmy dyskredytować trenera Gronka i zawodników

Newspix / Tomasz Browarczyk / Na zdjęciu: Janusz Jasiński
Newspix / Tomasz Browarczyk / Na zdjęciu: Janusz Jasiński

- Ten trener i ci zawodnicy udowodnili, że potrafią razem zwyciężać. To nie jest zbieranina przypadkowych osób. Przestańmy ich dyskredytować - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Janusz Jasiński, właściciel Stelmetu BC Zielona Góra.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Miało być zgranie, stabilizacja, a tymczasem po kilku meczach na początku sezonu jest pożar w zespole mistrza Polski. Co dzieje się ze Stelmetem BC? Jak tę sytuację widzi właściciel klubu?[/b]

Janusz Jasiński, właściciel Stelmetu BC Zielona Góra: Każdy tę sytuację widzi inaczej - kibice, dziennikarze i my w klubie. Mam swoją teorię od lat, że tylko w zahartowanych i skomplikowanych sytuacjach, drużyny osiągają sukcesy. W życiu, a tym bardziej w sporcie, ciepełko niczemu dobremu nie służy.

Dużą cenę płacimy za występy naszych zawodników w reprezentacji Polski. Dopiero 15 września byliśmy w komplecie. To ma ogromne znaczenie. Kadrowicze ponieśli w ostatnich miesiącach ogromny wysiłek i to się później odbija na grze w klubie. Organizm domaga się odpoczynku. Patrząc na poprzednie lata, to wydaje mi się, że w pełnej dyspozycji będziemy ich mieli w grudniu, styczniu.

Drugą kwestią są kontuzje. Gramy w niepełnym składzie. Najpierw problemy miał Thomas Kelati, teraz z urazem walczy Boris Savović, a on jest przecież naszym podstawowym zawodnikiem. Mam nadzieję, że we wtorek wyjdzie na parkiet. Jarosław Mokros też nie jest w pełnej dyspozycji.

Sytuacja jest jaka jest. Gra nie jest ładna, może się nie podobać, ale w najbliższych tygodniach wszystko powinno wrócić do normy. Spokojnie siedzimy, nie panikujemy. Już trochę przeżyłem w koszykówce i wiem, że trzeba dać drużynie trochę czasu i spokoju. Nerwowe ruchy nigdy nie były rozwiązaniem.

ZOBACZ WIDEO Serie A: grad goli w derbach Mediolanu. Popis Mauro Icardiego [ZDJĘCIA ELEVEN]

Mówi pan o ciepełku. A czy to trochę nie jest tak, że pan sam je wytworzył, zostawiając w składzie praktycznie wszystkich zawodników z poprzedniego sezonu? Może jednak ewolucja składu nie była najlepszym rozwiązaniem i trzeba było pozyskać 2-3 nowych koszykarzy, którzy wnieśliby nieco powiewu świeżości?

Przypomnę, że pozyskaliśmy Borisa Savovicia, który jest uznanym zawodnikiem na europejskim rynku. To jeden z najciekawszych transferów, który zrobiliśmy na przestrzeni ostatnich lat. Wiem, że on nie robi wsadów, nie lata nad koszami, ale to jest koszykarz, który da nam dużo jakości. Wszyscy się o tym niedługo przekonają.

Wracając do ciepełka. Powiem dość brutalnie. Drużyny, które mają ustabilizowaną sytuację, często niestety nie wygrywają. To jest przerażające. A zespoły w stresie, w których udaje się wywołać głód, potrafią osiągać duże sukcesy. Najlepszy przykład? Seria Anwilu z Czarnymi Słupsk. Na parkiecie nie grają tytuły, nazwiska, liczą się chęci, determinacja i zaangażowanie.

[b]

Ostatnio się o tym dobitnie przekonaliście. Polpharma bez żadnego respektu podeszła do starcia z mistrzem Polski.[/b]

Każdy w lidze chce coś Stelmetowi udowodnić. Ten ostatni mecz był mało koszykarski, był po prostu brzydki. Niektórzy z zawodników Polpharmy nie zachowywali się w należyty sposób. Mam nadzieję, że proces dyscyplinarny uwzględni też koszykarzy miejscowych, a nie tylko Stelmetu BC. Adam Hrycaniuk stracił zęba.

Reprezentanci Polski, którzy grają dla kraju od wielu lat, zasługują u sędziów na minimalny szacunek. Według mnie powinni mieć prawo zwrócić uwagę arbitrom na pewne sprawy. Uważam, że mecz na Kociewiu w tym roku przeszedł granice dobrego smaku.

Czy Vladimir Dragicević nie za szybko się sfrustrował?

Oczywiście, że Vlad nie powinien dać się wyprowadzić z równowagi, ale to dotyczyło także innych zawodników. W jego miejsce wszedł Adam Hrycaniuk, który przez ponad dwie minuty siedział na parkiecie zamroczony, bo dostał trzeci raz z łokcia w twarz. A najgorzej, że sędzia nie dostrzegł nawet kontaktu i nie odgwizdał przewinienia...

Wydaje mi się, że sędziowie nie do końca opanowali sytuację na parkiecie. Trudno. Co prawda jest już dwa dni po meczu, ale frustracja wśród zawodników nadal siedzi.

Trzy porażki z rzędu są powodem do niepokoju? Czy starcie z Telekomem Baskets Bonn będzie meczem prawdy dla tego zespołu?

Wygraliśmy z Treflem i PGE Turowem i wtedy była cisza. Nikt nic nie mówił. W sporcie zawsze będą porażki, nie da się cały czas zwyciężać. Nie ma co ukrywać, że październik jest trudnym dla nas miesiącem. Gramy praktycznie cały czas na wyjazdach i to nie z byle kim. Trefl ma fajną pakę, Wilki i Polpharma też wyglądają solidnie, a i MKS ma ambicję do gry w czołówce.

Wiadomo, że porażki źle wpływają na morale, ale jestem przekonany, iż każda choroba, która nas nie zabije, to nas wzmocni. Myślę, że z tej zupy ugotuje się coś dobrego.

Celem nadrzędnym są dobre występy w Lidze Mistrzów?

Na dzisiaj naszym celem numerem jeden jest awans do kolejnej fazy w Lidze Mistrzów. O tym też ostatnio mówili zawodnicy i trener Gronek. Zdajemy sobie sprawę, że każdy mecz ma ogromne znaczenie. Przegraliśmy na trudnym terenie w Salonikach, teraz trzeba się skupić na Bonn. To rywal w naszym zasięgu.

Czy porażki wpływają na pozycję trenera?

Ten trener i ci zawodnicy udowodnili, że potrafią razem zwyciężać. Zdobyli w poprzednim sezonie mistrzostwo i Puchar Polski. To nie jest zbieranina przypadkowych osób. Przestańmy ich dyskredytować! To są najlepsi ludzie w Polsce i tego się trzymajmy. Wyciąganie wniosków po 2-3 meczach nie ma sensu. Biegniemy w maratonie, a nie w sprincie.

Przypominam sobie sytuację z 2014 roku. Wtedy dość zaskakująco zmienił pan trenera. Andrzeja Adamka zastąpił Saso Filipovski.

Wtedy to nie do końca była tylko moja decyzja. To była pewna sugestia ze strony trenera Adamka. Mieliśmy sytuację nieco inną od obecnej. Myślę, że nie z takiej zawieruchy wychodziliśmy. Teraz też sobie poradzimy. Temu klubowi, miastu potrzeba trochę adrenaliny.

Czy są możliwe zmiany w zespole?

Nad tym się zastanawiamy, bo te kontuzje wpływają na poziom naszej gry. Mam nadzieję, że niedługo będziemy w pełnym składzie. Wtedy tak naprawdę będzie można pokusić się o ocenę gry zespołu. Ale nie wykluczamy też opcji poszerzenia naszej rotacji.

Zobacz inne teksty autora

Źródło artykułu: