Mistrzowie Polski, po trzech porażkach z rzędu, w końcu przełamali niechlubną passę. We wtorek pokonali u siebie Telekom Baskets Bonn 73:69, odnosząc pierwszą wygraną w nowej edycji Ligi Mistrzów. - Zasłużyliśmy na to zwycięstwo. Prowadziliśmy przez cały mecz, byliśmy lepszą drużyną. Super, że udało się wygrać, ale nadal jest pole, by grać jeszcze lepiej - przyznał Łukasz Koszarek.
Stelmet BC Zielona Góra po trzeciej kwarcie prowadził 55:44. Zawodnicy Telekomu Baskets Bonn nie zamierzali się jednak poddawać i doprowadzili do zaciętej końcówki. Tę na swoją korzyść rozstrzygnęli zielonogórzanie. - Po trzech porażkach z rzędu na pewno wkradł się niepokój. Byliśmy nerwowi w końcówce, ale najważniejsze, że udało się wygrać. Mam nadzieję, że teraz zejdzie presja i zaczniemy dbać o to, w jakim stylu grać. W sporcie najtrudniej jest kończyć i "dobijać" rywala. My jeszcze tego nie mamy, trzeba się tego nauczyć - skomentował rozgrywający.
Gdy w czwartej Telenet Baskets zbliżył się do Stelmetu BC na różnicę jednego punktu, Koszarek pokazał, dlaczego jest kapitanem mistrzów Polski. Jego trzypunktowe trafienie dodało zielonogórzanom skrzydeł. - To nie był mój dobry mecz. Powiedziałbym nawet, że słaby. Inni koledzy byli na pierwszym planie. W tamtym momencie byłem na otwartej pozycji i nie miałem problemu, by rzucić - ocenił Koszarek, który we wtorek zebrał aż osiem piłek. -Jak nie gra się super, to trzeba walczyć. Walką udało się zebrać kilka piłek - powiedział.
Kto wie, czy Stelmet BC odniósłby pierwsze zwycięstwo w nowej edycji Ligi Mistrzów, gdyby nie wsparcie Borisa Savovicia. Czarnogórzec w końcu wrócił na parkiet, dokładając ogromną cegiełkę do wygranej mistrzów Polski. - Bardzo pomógł nam Savović, grał świetnie. Musimy jednak nauczyć się z nim współpracować, popracować nad naszym rozmieszczeniem w ataku. Musimy być gotowi na inną grę z Savoviciem, z Mokrosem czy Dragiceviciem - wytłumaczył Łukasz Koszarek.
ZOBACZ WIDEO Czy z e-sportu można się w Polsce utrzymać? "Najwyższa znana mi pensja Polaka to 10 tysięcy euro"