Gdy Boston Celtics schodzili do szatni w przerwie meczu z Philadelphią 76ers, jeden z fanów zaczepił Kyrie Irvinga, pytając go między innymi o to, gdzie podział LeBrona Jamesa. Rozgrywający nie pozostał dłużny wobec kibica i obraźliwymi słowami sprowadził go na ziemię.
Całą sprawą zajęły się władze ligi NBA. Niedługo trzeba było czekać na decyzję. Irving za ten incydent będzie musiał zapłacić 25 tysięcy dolarów. - Jesteśmy tylko ludźmi. W takich momentach pojawiają się emocje, pojawia się frustracja. Schodziliśmy wtedy do szatni, po pierwszej połowie, przegrywaliśmy czterema punktami. Biorę pełną odpowiedzialność za to, co powiedziałem. Nie żałuje tego - skomentował.
Początek sezonu dla Irvinga nie należy do najłatwiejszych. 25-latek notuje co prawda 20 punktów, 5,7 asysty i 4,7 zbiórki, ale trafia tylko 37,3 proc. rzutów z gry. Celtics przegrali do tej pory dwa z trzech rozegranych spotkań.
Warto przypomnieć, że to druga taka kara nałożona przez ligę w ostatnich dniach. Wcześniej - dokładnie za taki sam czyn - otrzymał ją DeMarcus Cousins.
ZOBACZ WIDEO: Piotr Lisek: W sporcie warto być "czerstwym chamem"