Joe Thomasson: Przerwa nic nie zmieni w naszej grze. Jesteśmy gotowi, aby wygrać z MKS-em

Materiały prasowe / Daniel Szczypior/ Polpharma / Na zdjęciu: Joe Thomasson
Materiały prasowe / Daniel Szczypior/ Polpharma / Na zdjęciu: Joe Thomasson

- Powrót po dwutygodniowej przerwie nie byłby łatwy dla żadnego zespołu, ale myślę, że to nic nie zmieni w naszej grze. Jesteśmy gotowi, aby pokonać MKS Dąbrowa Górnicza - zapowiada Joe Thomasson, jeden z liderów Polpharmy Starogard Gdański.

Jedno z najciekawszych spotkań nadchodzącej kolejki PLK odbędzie się w sobotni wieczór na Kociewiu. Groźna dla każdego przeciwnika w lidze Polpharma Starogard Gdański podejmie MKS Dąbrowa Górnicza. Przed rozpoczęciem tego pojedynku trudno wskazać jego zdecydowanego faworyta, ale zastanawiać się można, jak na Farmaceutów wpłynie dwutygodniowa przerwa w rozgrywkach.

Obaw o dyspozycję swojej drużyny nie ma Joe Thomasson, który od początku sezonu prezentuje kapitalną formę. Amerykanin wierzy, że podobnie jak w poprzednich starciach, jego zespół będzie gotowy do odniesienia kolejnego triumfu. - Powrót po dwutygodniowej przerwie na pewno jest trudny - przyznaje Thomasson. - Myślę, że nie byłby łatwy dla żadnego zespołu. Myślę jednak, że to nic nie zmieni w naszej grze. Jesteśmy gotowi, aby pokonać MKS Dąbrowa Górnicza - zapowiada filigranowy obwodowy zza oceanu.

Joe Thomasson po obejrzeniu kilku pojedynków MKS-u nie szczędzi pochwał najbliższemu rywalowi, zdając sobie sprawę, że przed jego ekipą naprawdę trudne zadanie. Mówiąc o najgroźniejszych ogniwach dąbrowian wymienia przede wszystkim swojego rodaka D.J'a Sheltona.

- To drużyna bardzo zbilansowana z dobrymi podkoszowymi i niebezpiecznymi strzelcami na obwodzie - komplementuje Thomasson. - Musimy zacząć grę z odpowiednią energią i od początku bardzo agresywnie z dobrą obroną wejść w spotkanie. Widziałem grę DJ' a Sheltona. To świetny zawodnik, ale gdy jestem na parkiecie staram się być pewny siebie i mówić, że to ja jestem najlepszy - śmieje się Amerykanin.

ZOBACZ WIDEO: Mateusz Kusznierewicz: Pioruny waliły jeden po drugim dookoła. To były chwile grozy

Komentarze (0)