Wojciech Kamiński: Chcieliśmy wygrać z Treflem na "chodzonego"

PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Wojciech Kamiński
PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Wojciech Kamiński

Trener Rosy nie ukrywał rozgoryczenia postawą podopiecznych w przegranym 78:93 meczu z Treflem Sopot. Największe zastrzeżenia miał do dyspozycji w pierwszej połowie. - Z taką grą będziemy mieli problemy z każdym w tej lidze - mówił Wojciech Kamiński.

Kiepsko w meczu szóstej kolejki Polskiej Ligi Koszykówki z Treflem Sopot zaprezentowała się Rosa. Radomska drużyna przegrywała po początkowych dziecięciu minutach 15:25. Przed zejściem do szatni strata wzrosła o kolejne trzy punkty. Gospodarze byli spóźnieni w defensywie, a rywale z łatwością trafiali do kosza. - Chciałbym przeprosić za to, co pokazaliśmy w obronie w pierwszej połowie, bo to był jakiś dramat - powiedział bez ogródek Wojciech Kamiński.

- Nie możemy, grając dwa razy w tygodniu, "przesypiać" dwudziestu minut spotkania, bo później, odrabiając te straty, tracimy dwa razy więcej sił. "Doganiamy" przeciwników, ale później brakuje sił. Abstrahując oczywiście od tego, że Trefl zagrał bardzo dobry mecz, to był główny powód naszej porażki - stwierdził trener.

Spore pretensje miał do postawy podopiecznych także w ataku. Choć w środę grali oni w Atenach z miejscowym AEK w spotkaniu Ligi Mistrzów, to "Kamyk" w żaden sposób nie chciał tłumaczyć zawodników z porażki z ekipą z Trójmiasta. - Nonszalanckie podejście, zła selekcja rzutowa, straty, spóźniona pomoc w obronie nie są wynikiem zmęczenia, tylko nieodpowiedniego przygotowania do meczu. Może za mało było wideo, może za mało trenowaliśmy zagrywek defensywnych? - zapytał retorycznie.

- Problem był w naszych głowach. Mówi się o złym podejściu. Jeżeli podchodzimy do meczu na zasadzie, że chcemy "wyszarpać" zwycięstwo obroną, to takie rzeczy, jak przeciwko Treflowi, się nie zdarzają - podkreślił szkoleniowiec.

- Wszyscy wiedzą, że gramy dużo i często, więc słabsze mecze, jak ten niedzielny, mogą się zdarzyć. Jednak głowa i chęci do gry w obronie są podstawą, od tego się wszystko zaczyna. Takie występy, jak przed tygodniem w Szczecinie, nie będą zdarzać się często - zaznaczył Kamiński, nawiązując do pojedynku z Kingiem, w którym jego gracze świetnie zaprezentowali się w rzutach z dystansu i to ten element w głównej mierze dał im zwycięstwo.

- To jest sport, nie da się wszystkiego wygrywać. Być może "uśpiła" nas trochę nasza gra i myśleliśmy, że na "chodzonego" wygramy ten mecz, a Trefl zagrał naprawdę świetne zawody. Zresztą patrząc na to, kto w tej drużynie gra i jacy zawodnicy wchodzą z ławki, to jest mocny zespół. Ponadto był świetnie przygotowany - zakończył trener Rosy.

ZOBACZ WIDEO: Zawodniczki pole dance odcinają się od klubów go-go. Duże perspektywy przed nowym sportem

Komentarze (0)